Po raz czwarty w tym sezonie prowadziliśmy, po raz drugi aż dwoma bramkami, a wciąż nie możemy się cieszyć z wygranej. Dobrze chociaż, że w Plewiskach udało się zremisować z Orłami 3-3 (2-1).
W porównaniu do tych poprzednich spotkań nie było Szafira, Sławka, Bartka Majdy czy Kicaja, ale i tak ostatecznie zjawiło 15 graczy. To cieszy, że Matyas znów mógł dokonać kompletu zmian. Oby tak do końca sezonu. W środku tygodnia zapowiadało się, że z frekwencją w Plewiskach może być jednak bardzo krucho.
Tu warto oddać szacunek Kabanosowi. Wyciągnęliśmy go z łóżka, bo dopadła go choroba. Przed meczem zapytał trenera, czy w ataku może wyjść jednak ktoś inny, bo sam nie czuje się na siłach. – Graj choćby z 15 minut, bo nie ma Foresta, jak nie dasz rady, to od razu po przyjeździe cię zmieni – rzekł Matyas. Kabanos się nie rozgrzewał z drużyną, stał ubrany w dres i bluzę przy ławce. Wszedł ostatecznie na boisko, wytrzymał 90 minut, wypracował PIĘĆ sytuacji sam na sam, z których dwie wykorzystał. Szacunek!
Wygraliśmy losowanie, pierwszą połowę graliśmy z wiatrem. Trudno jednak powiedzieć, byśmy mieli przewagę – zasadniczo przez większość czasu przed przerwą mecz z Orłami był typową beklasową kopaniną. W naszej bramce debiutował Jędrzej Bartoszewski, starszy brat grającego u nas od kilku lat Adama. No i co tu powiedzieć – pierwszy świadomy strzał na jego bramkę rywale oddali w 43. minucie (w środek), po chwili drugi (nad bramką). Od 5. minuty przegrywaliśmy jednak 0:1.
Stało się to w kuriozalny sposób. Wojtek, stojąc 10 m przed bramką, zagrał piłkę klatą w kierunku Jędrzeja, ten krzyknął „moja”, a jednak wcześniej Mariusz zdecydował się na wybicie. Stał ze trzy metry przed bramką, huknął potężnie, prosto w twarz nadbiegającego piłkarza Orłów. Ten prawie został znokautowany, ale futbolówka wpadła do siatki.
My na swoją pierwszą szansę czekaliśmy do 20. minuty – wtedy Kabanos po raz pierwszy znalazł się w sytuacji sam na sam. Nieznacznie spudłował. Bardziej skuteczny był jednak dwie minuty później – wyrównał na 1:1. Z kolei w 29. minucie Qli zdecydował się na uderzenie „o-ja-pierdolę” z ponad 35 metrów. Piłka niesiona wiatrem idealnie spadła pod poprzeczkę. Wreszcie w 33. minucie Kabanos miał jeszcze jedną znakomitą szansę, ławka krzyknęła już „jeeest”, ale piłka nieznacznie minęła lewy słupek.
Warto tu wspomnieć, że w 24. minucie – jeszcze przy stanie 1:1 – powinien być rzut karny dla Orłów. Jędrzej minął się z piłką, rywal go wyprzedził i już przy styku linii bocznej pola karnego z końcową boiska nasz bramkarz sprowadził gracza Orłów do parteru. Myślimy: „kurde, karny”, ale gwizdka nie ma. Zawodnik Orłów próbuje się podnieść, a tymczasem Jędrzej chce przez niego złapać piłkę, dobijając go jeszcze do ziemi. Jest gwizdek, no dobra, stało się. Młody sędzia uznał jednak, że piłkarz Orłów… dotknął futbolówki ręką. Jedna z najdziwniejszych interpretacji jaka się mogła zdarzyć 🙂 Wielbłąd arbitra, ale ogólnie to cała pierwsza połowa składała się z jego większych i mniejszych wpadek i „dziwnych gwizdków”.
Drugą część rozpoczęliśmy imponująco – podanie Wąsa do Kabanosa, nasz posiadacz niebieskiego pasa i wielu medali w brazylijskim jiu-jitsu rozpędził się, któryś ze stoperów ciął go z tyłu niemal na linii pola karnego, ale Kaban miał to gdzieś. Wyszedł sam na sam, strzał, 3:1. A minęło 10 sekund.
Niestety, w 53. i 57. minucie po rzutach rożnych i błędach w kryciu straciliśmy dwa kolejne gole, po jedynych celnych uderzeniach rywali w tej części gry. Już do końca spotkania grający z wiatrem zespół z Plewiska miał przewagę, nie miał jednak groźnych sytuacji (oddał trzy niecelne strzały i jeden zablokowany). Za to w 73. minucie Kabanos znów znalazł się w sytuacji sam na sam, ale tym razem bramkarz obronił jego strzał w prawą stronę. Spotkanie zakończyło się więc remisem – to pierwszy nasz punkt.
Niedziela, 20.09.2015, godz. 11 – stadion w Plewiskach
Orły Plewiska – Odlew Poznań 3:3 (1:2)
1:0 – 5. minuta – Kamil Perz
1:1 – 22. minuta – Kabanos (asysta: Qli)
1:2 – 29. minuta – Qli (bez asysty)
1:3 – 46. minuta – Kabanos (asysta: Wąs)
2:3 – 53. minuta – Wojciech Trojanowski
3:3 – 57. minuta – Jarosław Primka
Odlew: Jędrzej – Woytek, Mariusz, Marecki, Gigi – dr Larson (64. Forest), Grucha (72. dr Ryszard), Wąsu (86. Michu Trocha), Czarek (77. Grupski) – Qli ŻK – Kabanos.
Support z ławki: Tomek Jarzembowski, rodzina Czarka, rodzina Gruchy, raper Liber (ale tylko w przerwie).
Statystyki:
Strzały: Orły – 10, Odlew – 21
celne: Orły – 4, Odlew – 9
zablokowane: Orły – 2, Odlew – 1
faule: Orły – 14, Odlew – 14
rzuty rożne: Orły – 5, Odlew – 3
spalone: Orły – 3, Odlew – 3
żółte kartki: Orły – 3, Odlew – 1
Nasze:
Strzały: Kabanos 7, Qli 4, Grucha 2, Mariusz 2, Forest 2, Wąsu 2, Czarek 1, Gigi 1.
celne: Qli 4, Kabanos 3, Wąsu 1, Czarek 1.
zablokowany: Kabanos 1.
Faule: Wąsu 4, Kabanos 3, Qli 2, Gigi 2, Czarek 2, Mariusz 1.
Faulowani: Wąsu 4, Qli 2, Gigi 2, Kabanos 2, Woytek 1, dr Larson 1, dr Ryszard 1, Michu Trocha 1.
spalone: Kabanos 1, Wąsu 1, Forest 1.
żółta kartka: Qli.
________________________________________________________________________
Ponieważ nie było relacji z meczu z LKS Lipa, trochę nadrabiam zaległość tutaj.
Nie ma zresztą co pisać o tym spotkaniu – było bez historii. Dwie i pół doby po zakończeniu wyjątkowo ciężkiego meczu z Kolegium Sędziów w Pucharze Polski nie byliśmy w stanie wytrzymać tego pojedynku fizycznie. Tamto czwartkowe 95 minut ciągłego biegania i walki dało się po prostu we znaki.
Tylko przez 20 minut wszystko wyglądało w miarę przyzwoicie. Pierwszy błąd na środku obrony, a niedługo potem kuriozalny drugi dały LKS dwubramkowe prowadzenie i możliwość spokojnego kontrolowania spotkania. My jedyny strzał w pierwszej połowie oddaliśmy za sprawą Qlego zza narożnika pola karnego. Pierwszy celny – w 81. minucie, wtedy też wywalczyliśmy jedyny rzut rożny. Wtedy bowiem Kicaj znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale ten pojedynek przegrał.
Niedziela, 13 września, godz. 10 – Cytadela
Odlew Poznań – LKS Lipa 0:5 (0:3)
0:1 – 19. minuta –
0:2 – 26. minuta –
0:3 – 40. minuta –
0:4 – 56. minuta –
0:5 – 90. minuta +1 –
Odlew: Szafir – Sławek, Woytek ŻK, dr Ryszard (35. Marecki), Gigi (78. Czarek) – Grupski (46. Damian), Wąsu, Michu Trocha (46. Mariusz), Kicaj – Qli ŻK – Kabanos.
Gotowi do gry: Seba, Grucha.
Sędziował: Bartosz Smektała.
Statystyki:
strzały: Odlew – 6, Lipa – 20
celne: Odlew – 3, Lipa – 10
zablokowane: Odlew – 0, Lipa – 2
faule: Odlew – 15, Lipa – 14
żółte kartki: Odlew – 2, Lipa – 1
rzuty rożne: Odlew – 1, Lipa – 12
Spalone: Odlew – 2, Lipa – 1
Nasze:
Strzały: Qli 2, Mariusz 1, Kicaj 1, Damian 1, Kabanos 1
celne: Kicaj 1, Damian 1, Kabanos 1
Faule: Wąsu 5, Kicaj 2, Qli 2, Michu Trocha 1, Woytek 1, Marecki 1, Czarek 1, Gigi 1, Damian 1.
Faulowani: Kicaj 3, Sławek 2, Damian 2, Gigi 2, Wąsu 1, Grupski 1, Kabanos 1, Woytek 1, Qli 1.
Spalone: Kabanos 2.
Zółte kartki: Woytek (faul), Qli (faul).
Rewelacyjne zdjęcie. Należało się Qlemu za rewelacyjną formę, jaką prezentuje.