Po sparingu z Antaresem

W niedzielę wieczorem zagraliśmy fajne zawody na super obiekcie w Swarzędzu. Mecz był zacięty i przy tym dość ostry (to drugie głównie przez fatalne sędziowanie). Ostatecznie skończyło się 4:3 (2:1) dla Anteresu.

Rywalem była ekipa, która w naszej grupie byłaby w czubie. W zasadzie to był jak dotąd nasz najmocniejszy sparingpartner w ramach przygotowań do rundy. Gospodarze fajnie rozgrywali piłkę, mieli swoje schematy, a ich największym atutem byli szybcy napastnicy, których uruchamiali podaniami „w uliczkę”. Dlatego też od początku (zgodnie z planem Trenera Matyjasa) zaczęliśmy nisko.

Same zawody wyglądały tak, że Antares sporo klepał i słał przeszywające piłki w nasze pole karne. My – jak w większości spotkań z tego typu rywalami – nastawiliśmy się na obronę w stylu Atletico Madryt i wykorzystanie szybkich ataków.

W pierwszej połowie więcej szans miał Antares, ale rzeczywiście groźne były może cztery. Gole straciliśmy po sytuacjach, które wzbudziły kontrowersje (pierwsza bramka na 0:1 chyba po wyjechaniu pana od nich za linię boczną; gol na 1:2 to spalony, bo sędzia nie przerobił tego punktu, w którym jest napisane, że linię spalonego wyznacza drugi z broniących zawodników i niekoniecznie wśród tej dwójki musi być bramkarz). W międzyczasie na 1:1 skaścił dla nas Kuba-Bizon po wyłuskaniu piłki przez ŁukaszaW.

W drugiej połowie mecz się otworzył. Szybko wyrównaliśmy na 2:2 (super wyjście sam na sam Kuby po asyście Krzyśka). Niedługo potem jednak straciliśmy kastę na 2:3 (chyba znowu po spalonym), a następnie jeszcze jedną – po rogu. Odpowiedzieliśmy bramką Adriana, który wykorzystał kiks ich kaściarza i tak wynik został ustalony na 4:3 dla gospodarzy.
Przed końcem meczu obie ekipy jeszcze obiły słupki i parę razy wychodziły sam na sam (od nas świetną szansę mieli najpierw Kuba, a potem Szymon).

Ogólnie rozegraliśmy zdrowe, zacięte zawody w dobrym tempie. Zabawę psuł trochę sędzia, który gwizdał w sumie nie do końca wiadomo co i jak. Raz miał fazę „aptekarza” (10 minut gwizdania wszystkiego), po czym po chwili wchodził w fazę pt. „Adam Tomasz Musiał” (puszczał bez reakcji ostre wejścia). Arbiter względnie ogarnął się dopiero gdzieś około 60 minuty, ale dalej i tak spalone były dla niego czarną magią.

Zawody bardzo na plus – nie tylko sportowo, ale też organizacyjnie i frekwencyjnie. Antaresowi życzymy powodzenia w walce o A-klasę, bo pod względem rozegrania jak najbardziej aspirują do awansu. My zaś po raz kolejny pokazaliśmy, że radzimy sobie też i z takimi rywalami.

Niedziela 11 marca 2018 roku, boczne boisko w Swarzędzu (sztuczna trawa), godz. 20:00
ANTARES ZALASEWO – HKS ODLEW POZNAŃ 4:3 (2:1)
ok. 20 ‚ 1:0 Antares
ok. 25′ 2:0 Antares
ok. 30′ 2:1 Kuba (asysta ŁukaszaW)
ok. 55′ 2:2 Kuba (asysta Krzyśka)
ok. 70′ 3:2 Antares
ok. 75′ 4:2 Antares (po rogu)
ok. 80’ 4:3 Adrian (bez asysty)

Skład Odlewu:
Szafir – Rafał, Szymon, PatrykR, Sławek – Marcin, AdrianW, Rychu, Krzysiek, Adrian – Kuba

Początkowo na ławce:
Mati, Mateusz Stańko, Smoła, ŁukaszW., Nikos

Wsparcie:
PatrykM, Lars

3 myśli nt. „Po sparingu z Antaresem”

  1. Adam Musiał? Czy może jednak Tomasz? Za to porównanie z Atletico wyborne 😉

  2. A racja – Tomasz 🙂
    A z Atletico Madryt to porównanie dlatego, że Treneiro Matyjas niczym Simeone z niskiej obrony uczynił sztukę 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Question   Razz  Sad   Evil  Exclaim  Smile  Redface  Biggrin  Surprised  Eek   Confused   Cool  LOL   Mad   Twisted  Rolleyes   Wink  Idea  Arrow  Neutral  Cry   Mr. Green