Po przerwie 0:3. Przegrywamy z Żydowem.

Po ostatnim meczu z Plewiskami przyczyn porażki doszukiwaliśmy się w złym ustawieniu bocznych obrońców oraz bocznych pomocników, a także w braku wyprowadzenia piłki od tyłu. Rozwiązać ten problem miało przede wszystkim przesunięcie jednego ze środkowych pomocników do ataku, co według założeń pozwalało uniknąć kotłowaniny w środku pola.

Zaczęliśmy nieźle, zgodnie z założeniami taktycznymi. Staraliśmy się powoli rozgrywać piłkę od tyłu, wykorzystywać szerokość boiska. Mam wrażenie, że rywal dość szybko nas rozczytał. Żydowo ustawiło się wąsko, broniąc się w dziewięciu na własnej połowie. W pierwszych dwudziestu minutach udawało nam się co prawda przebrnąć w okolice trzydziestego metra od bramki rywala, brakowało jednak pomysłu na stworzenie groźnej sytuacji. Nasz przeciwnik natomiast bardzo szybko wykorzystał wysokie ustawienie obrony, zagrywając prostopadłe piłki za plecy obrony. Kilkukrotnie sędzia odgwizdał spalonego, parę razy odważnym wyjściem ratował nas Szafir.

Mimo że nasze rozegranie mogło się nawet podobać, praktycznie nie stwarzaliśmy sobie sytuacji. Bardzo często wymienialiśmy około dziesięciu podań tylko po to, aby piłka trafiła do Szymona, który grał lagę do naszych skrzydłowych albo napastników. Jedyną groźną sytuację w pierwszej połowie stworzył sobie Bizon, który próbował z okolic szesnastego metra zaskoczyć bramkarza Żydowa (sytuacja ta nie wyniknęła jednak z naszego rozegrania, a z błędu rywala). W tej fazie meczu widać było, że jednym z największych mankamentów naszej gry jest to, że oprócz Bizona nie mamy żadnego zawodnika, który potrafiłby zrobić przewagę w grze jeden na jeden.

Po pierwszej połowie schodziliśmy z boiska w umiarkowanie dobrych nastrojach. Mówiliśmy o uważnej grze w defensywie oraz o tym, by nie stwarzać rywalowi możliwości zagrywania prostopadłych piłek. Niestety, teoria jedno, a praktyka drugie. Bramkę straciliśmy już w pierwszej akcji drugiej połowy. Zabrakło asekuracji w środku, Sławek próbując ratować sytuację, nie zdążył z przecięciem piłki, a napastnik Żydowa zachował w sytuacji sam na sam zimną krew.

Druga połowa to wciąż brak pomysłu na zagrożenie bramce rywala. Do tego doszedł jednak przegrany środek pola, elektryczność w obronie –stary, dobry Odlew. Kolejne stracone bramki to niemal kopie bramki pierwszej – konsekwencja braku asekuracji w środku i przegranego pojedynku biegowego przez obrońcę po zagranej prostopadłej piłce. Równie dobrze mogliśmy przegrać nawet pięcioma albo sześcioma bramkami – kapitalnie bronił jednak Szafir.

W naszej szatni po meczu słychać było głosy, że w tym meczu widać było pewne optymistyczne symptomy – że wreszcie graliśmy piłką, staraliśmy się rozgrywać po obwodzie. Głosy, z którymi osobiście się nie zgadzam. Mam wrażenie, że zagraliśmy dokładnie tak, jak chciał rywal, w defensywie rozgrywaliśmy swobodnie dlatego, że Żydowo pressing rozpoczynało na własnej połowie. Jednocześnie pozwoliliśmy przeciwnikowi w pełni na zrealizowanie ich planu taktycznego – ustawialiśmy wysoko obronę, którą Żydowo co chwila rozrywało prostopadłymi piłkami. Czeka nas niestety jeszcze długa droga.

 

Niedziela, 14 października 2018 roku, godz. 10:00 (Cytadela)
HKS Odlew Poznań  –  Fara-Pelikan Żydowo 0:3 (0:0)
0:1 46′ nr 10
0:2 70′ nr 10
0:3 74′ nr 8

Skład Odlewu:
Szafir – Rogacz (78′ ŁukaszW), Szymon (74′ Mariusz), Wojtek, Sławek – Arek, Krzychu (63′ Marcin), Michał (80′ PawełR), Adrian W. (63′ Paweł-brat) – Qli (78′ Smoła), Bizon

Gotowy do gry: Saviola

STATYSTYKI      

Strzały: Odlew 8 – Żydowo 17 (Adrian, Bizon 2 ; Szymon, Qli, Krzychu, Smoła 1)

Strzały celne: Odlew 1 – Żydowo 8 (Bizon)

Faule: Odlew 8 – Żydowo 11

Faulowali: Qli, Wojtek, Paweł S. 2; Adrian, Rogacz 1

Faulowani: Sławek 4, Bizon 3, Adrian, Krzychu, Michał, Arek 1

Spalone: Odlew 1 (Bizon) – Żydowo 7

Rogi: Odlew 4 – Żydowo 5

Kartki: Odlew 1 (MichałK) – Żydowo 0

[Łukasz W.]

 

17 myśli nt. „Po przerwie 0:3. Przegrywamy z Żydowem.”

  1. Sytuacja Bizona została stworzona przez kilka podań i zagranie prostopadłej piłki 🙂 Czyli jednak z naszego rozegrania.

  2. Na meczu niestety nie byłem. Natomiast bez tego – patrząc na wynik i zbierając relacje – mogę stwierdzić, że chyba w ostatnim czasie sami wpędziliśmy się w dość ciemną boiskową dupę i raczej wciąż w niej jesteśmy, ale chyba jednak mimo kolejnej porażki widać jakieś światełko w tunelu. Jak to Łukasz napisał na końcu, droga jeszcze długa. Jest takie ładne powiedzenie, że dopiero jak przyjdzie odpływ to widać kto pływał bez gaci. Mamy odpływ, więc to jest próba charakterów. Sytuacja wymaga mega sprężenia się, do czego wszystkich zachęcam. Do tego pozytywne nastawienie, bez kwasów i pretensji. Wtedy powinno się udać.

  3. Bez obrazy, ale chyba inny mecz oglądaliśmy. Nie wiem gdzie Bizon robił jako jedyny to 1 na 1 bo sytuacja była efektem akcji i podania bodaj Krzycha, za to całkiem pominąłes jak chodziło lewe skrzydło i jak ogarniał Michał w środku, w pierwszej połowie przynajmniej. Z prawej próbowali Arek z Patrykiem, sporo innowacji w stosunku do ostatnich meczów. Poza tym na tym polega gra w piłkę, ze jak nie ma opcji na popchnięcie do przodu piłka wraca do pomocy albo Szymona. Lepsze to niż ciagle wywalanie lag, które palowalismy non stop. Oczywiście, ze wykreowaliśmy za mało z przodu, ale było sporo możliwości, których niewykorzystanie wynikało z naszego braku zdecydowania albo niedokładności. Wcześniej ich raczej nie było. Jakbyśmy nie dostali bramki w pierwszej akcji drugiej połowy to wg mnie byśmy w końcu to granie przekuli na gola. Jestem absolutnie za tym, żeby grać tak jak w pierwszej połowie, tylko oczywiście skuteczniej, niż pałować piłki na aferę i mówiąc wprost je po prostu ekspediować byle mieć „czyste papcie”, bez podniesienia głowy czy w ogole jest gdzie te lagę posyłać.

  4. Qli, co do Bizona to chodziło mi raczej o ogólne spostrzeżenie, niż ten konkretny mecz (a już na pewno nie mówiłem o wspomnianej akcji w kontekście gry jeden na jeden) – brakuje nam gościa, który potrafiłby mając zawodnika przed sobą, wejść w drybling i zrobić przewagę – raczej szukamy w takich sytuacjach zawodnika do zgrania, przez co często rywal zdąży wrócić.

    Co do reszty wypowiedzi – jasne, kierunek zmian polegający na tym, że więcej będziemy grać w piłkę, jest dobry. Tylko że zadowolenie po tym meczu moim zdaniem nie jest uzasadnione. Przegraliśmy trzema bramkami i mieliśmy przez cały mecz jedną/maksymalnie dwie sytuacje.

  5. @qli 🙏, 100% zgadzam. Z 1 na 1 spokojnie, nie będzie wzajemnej opierdolki i ludzie będą co raz odważnie grać. Wspierać, asekurować i szukać postępu

  6. Nie zauważyłem zadowolenia po tym meczu, raczej przyjemnosc z grania w inny sposób w pierwszej połowie przy świadomości, ze zabrakło ognia z przodu, tego nikt nie neguje. Przy czym do tej pory dostawaliśmy po 0:3 pchając każda akcje bez sensu do przodu (czyli de facto wywalając na oślep), wiec skoro wynik jest niestety ten sam to przynajmniej było trochę frajdy z grania od początku, z nadzieja, ze innym razem w takim meczu będziemy konkretniejsi.

  7. Panowie, buduje się nowy, młodszy ODLEW. Z tego co słyszę, cieszycie się z tego że gracie fajną „tici tace”, ale musicie znaleźć osobę która będzie potrafiła pierdolnąć z dwudziestu, 25 metrów. Inaczej co tydzień będzie radość… Radość że zajebiście się grało w pierwszej połowie, bo tak długo byliśmy przy piłce. A po końcowym gwizdku…?

  8. Panowie głowy do góry, wystarczy więcej pracować i jeszcze więcej wyciągać wniosków 😀. Przypominam iż skuteczne granie w B klasie to granie B klasowe oni nie przyjeżdzają z wami rozmawiać i czytać książek, i wcale nie są lepszymi. Trzymam kciuki, sezon się jeszcze nie skończył. Życzę brzydkich wygranych to będzie przyjemniejsze niż klepanie na swoim poli karnym.

  9. Fori przypomnij proszę kiedy za Twoich czasów graliśmy brzydko ale skutecznie? I ile z tego przyjemności było?

  10. Panowie, mam wrażenie, że źle zostałem zrozumiany i że dyskusja poszła w złym kierunku. Nie chodziło mi w takim skonstruowaniu relacji o to, by przekreślić ideę grania w piłkę i grania piłką. Uważam, że pod tym względem faktycznie nieźle to wyglądało, może to być początek budowy czegoś nowego, fajnego. Uważam, że dobrze nam jednak zrobi, jeżeli nie będziemy popadać w samozadowolenie po meczu przegranym 3-0. W każdym razie – nie ma co przekreślać takiego sposobu grania, piłka na tym poziomie ma sprawiać przyjemność, nie obrażajmy się na siebie, trenujmy i miejmy nadzieję, że przyniesie to wkrótce jakieś punkty.

  11. Łukasz W – Relacja, jak zwykle, dobrze napisana, subiektywna, ale wolę takie niż suche fakty i statystyki, przynajmniej można o czymś podyskutować. Tu nie chodzi o zadowolenie z 0-3, ale raczej o to, że w końcu zauważyliśmy odejście od chaotycznego grania, realizujemy jakieś założenia itp. Może się okazać, że te założenia są błędne i trzeba będzie próbować innych, ale przynajmniej będziemy już mieli wyrobioną dyscyplinę taktyczną i troche odporności psychicznej.

    Plus, grę buduje się od tyłu, tego dnia nasza obrona miała gorszy dzień, ale poza tymi kilkoma błedami wprowadzali dużo spokoju w rozegraniu i pozwalali złapać oddech całemu zespołowi. Dzięki temu ludzie z przodu mogli się ustawić, pomyśleć i wpaść na lepszy pomysł, jak na przykład górna piłka krzycha do Bizona z głębi pola.

    Co do argumentów Gru i Foresta – Naszym podstawowym schematem ofensywnym powinno być kopyto z 20m przynajmniej raz na 10min gry 😀

  12. @Forest – Rzeczywiście to była dobra jesień, zwłaszcza końcówka robiła wrażenie (ostatnie trzy mecze 7 punktów – w tym po trzy z trudnych terenów z Golęczewa i Uchorowa). Po drodze wpadła też wygrana z Otorowem u siebie i Lipą na wyjeździe. Rundę skończyliśmy z bilansem 4-2-6 i czternastoma „oczkami”. Przy czym w tamtej rundzie wpadły – wcześniej – takie wyniki jak 0:11, 1:7 i 0:7… Też wówczas wychodziliśmy z ciemnej dupy. Wtedy się udało.
    Z drugiej strony może teraz też końcówka rundy będzie fajna jak wtedy? Kto wie?

    Do czego jednak zmierzam? Ano do tego, że jak rozumiem sentyment do „old schoolu”, tak zastanawiam się czy trawa wtedy rzeczywiście była zieleńsza? Być może. Trudno powiedzieć. Wyniki pokazują, że było… podobnie.
    Na pewno jednak Odlew grał innym stylem. Bardziej siłowo i chyba też bardziej efektywnie. Taki własnie ton nadawały zwłaszcza „silne charaktery” – i ekipie zasadniczo to pasowało. Teraz w Odlewie nie ma jednego „wiodącego” charaktekteru, jakim przez lata był Wąsu. Aktualnie też chyba po prostu nie mamy osoby, która robiłaby taką siłową robotę jak on… Podobny profil na boisku miał Filip, ale wyjazd do Wrocławia sprawił, że w 2018 roku w Odlewie nie zagrał w ogóle.
    Teraz po serii słabszych spotkań szukamy rozwiązania jak najlepiej skanalizować nasze atuty. Na pewno jesteśmy bardziej ruchliwi. Obniżenie wieku oraz sześć zmian w naturalny sposób wzmocniły element biegania. Gorzej z umiejętnościami typowo piłkarskimi oraz twardą grą.
    Obecnie – co zresztą widać po tej dyskusji – są osoby, które chciałby spróbować więcej pograć piłką i – mimo ostatniej porażki 0:3 – bronią tej koncepcji.
    W sumie… czemu nie?

    Dla mnie idealne byłoby połączenie twardej, nieco defensywnej gry z umiejętnością przeklepania piłki. Więcej klepania (ale z głową) naturalnie mielibyśmy ze słabszym rywalem. Tego mi brakowało z takim Strzeszynem . Wygraliśmy 3:0, ale dominował chaos. Ze średnim zespołem byłoby pół na pół. Z lepszym rzeczywiście trzeba by zagrać „z przyczajki”.
    Istotna byłaby umiejętność zmiany taktyki/podejścia w czasie meczu. Żeby umieć i się dobrze cofnąć, ale też żeby potem umieć „przeskoczyć” na dobre szerokie rozgrywanie piłki. Albo odwrotnie zacząć odważnie, ale potem umieć „zabić” mecz.
    To jednak musi „czuć” drużyna. Taktyki i ustawienia mają tu znaczenie drugorzędne. Natomiast oddolne zachęcanie do gry piłką może nam tylko w tym pomóc. W niczym nam nie zaszkodzi.

    Ale z drugiej strony Fori, to o czym tu mówimy, to jest jakiś odosobniony przypadek? Takie PFC od lat próbowało grać „ładnie”. Wychodziło im z różnym skutkiem. Te dwa lata temu dotarli chyba do ściany, bo grając ładnie w sąsiedniej grupie uciułali podobną liczbę punktów do nas, a apetyty mieli na podbój Serie B. Rok temu PFC zrezygnowąło z „ładnej” gry. Nastawili się (to głównie zasługa Pata) na pragmatyzm – i wycisnęli z sezonu maksa. Teraz z kolei odszedł od nich trener i choć grają przyjemnie dla oka, to wyniki w Serie A mają mizerne (chyba bilans 2-0-7).

    W każdym razie nie widzę nic strasznego w tym, że Odlewie jest trochę oddolna inicjatywa zawodników, by więcej grać piłką.
    Mamy ludzi, którzy chcą to robić, chcą też edukować ludzi w tym kierunku, a następnie motywować do takiej gry na boisku. Czemu, nie?
    Nasz klub przy tym cały czas jest miejscem, gdzie z zasady nie ma „gwiazd okręgówki”, a większość z nas uczy się dużego placu już za seniora, często niemal od zera.

    Z drugiej strony pasuje mi, że jest też racjonalne podejście Trenera do naszych umiejętności. Bez wyjścia „na hura”, lecz skutecznie i efektywnie , jak „stary” Odlew.

    Ja wierzę w to, że taka hybryda mądrej defensywy i stałego poprawiania dyscypliny (zwłaszcza taktycznej) na boisku da fajny efekt. Nie ma co liczyć, że nagle punkty zaczną spadać z nieba, ale fajnie jakby takie Gułtowy czy Plewiska przyjeżdżając do nas na wiosnę mocno się zdziwiły, że dostają od nas 2:0 po twardej grze, a przy tym tak mało mają piłki przy nodze 🙂

    Jeszcze jedno. Zauważmy, że „dobra zmiana”, o której pisze Fori to też zmiana (wzrost znaczenia) pozycji Trenera w klubie. Wcześniej Treneiro dla sporej części grajków był byłym kolegą z boiska. Coś jak Djurdjevic dla Trałki. Nie powiem, że był z tym problem, ale naturalnie skłonność do polemiki była większa. Obecnie jest inaczej. Zwróćmy uwagę, że między Maciejem a kapitanem, czyli Szymonem jest 20 lat różnicy. To różnica pokolenia. I bardzo dobrze. Mamy w Odlewie model, który mi się bardzo podoba. Trener, który jest ponad i zawodnicy, którzy próbują realizować założenia, ale też nie boją się wyjść z inicjatywą.

  13. @ Fori, faktycznie miły był to okres. Szkoda, że tak krótki, a przez większość czasu nie brakowało wyników przywołanych przez Larsa. Zresztą w pełni podpisuje się pod tym co napisał Lars, w zasadzie chyba lepiej tego nie można podsumować.

  14. Larsi, nie Trałka dla Djurdjebicia, a Burić.

    W każdym razie zakładam fanpejdż na FB „Więcej minut dla weteranów” 😋

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Question   Razz  Sad   Evil  Exclaim  Smile  Redface  Biggrin  Surprised  Eek   Confused   Cool  LOL   Mad   Twisted  Rolleyes   Wink  Idea  Arrow  Neutral  Cry   Mr. Green