Trzy gole nic nie dały. Kicin lepszy na pożegnanie Rafała

Pierwszy raz w tej rundzie straciliśmy więcej niż cztery bramki. Piątkę wkulał nam Kicin, który w ofensywie ma naprawdę konkretną siłę rażenia. My skaściliśmy trzykrotnie i mecz do końca był na styku. Końcowy rezultat (3:5) oczywiście żadnych punktów nam nie daje, ale ogólnie ta porażka nie działa na mnie aż tak depresyjnie, jak choćby mecze z Lotnikiem, Plewiskami czy Kiszkowem.

Drużyna gości – co było dość mocno było widać w tym meczu – poskładana została w tym sezonie na zasadzie: w obronie starsze roczniki i raczej dolne stany średnie B-klasy, ale z przodu, no kurczę,mieli pięciu młodych, nakręcających się wzajemnie gości z doładowaniem. To oni ciągnęli im wynik.
Odnotujmy jednak, że różnica miedzy nami a Kicinem (czy jakimkolwiek innym klubem z naszej grupy) nie jest znowu aż taka wielka. To zresztą trochę paradoks tej rundy, że nie notujemy jakichś strasznie wysokich porażek, ale dziewiąty już raz schodzimy z placu pokonani.

W meczu z Kicinem zdobyliśmy trzy bramki. To solidna zdobycz, która jednak nic punktowo nam nie dała. Mnie przy tym najbardziej szkoda spuszczonych głów z końcówki pierwszej połowy. Wtedy to rywal bezlitośnie wykorzystał naszego stojanowa i odpowiednio w minutach 41. i 44. wcisnął nam (bardzo ważne w ostatecznym rozrachunku) gole na 1:3 i 1:4. Kicin wypracował sobie wówczas bezpieczną przewagę, przez co nasza odpowiedź i bramki z drugiej połowy nie pozwoliły nam na złapanie bezpośredniego kontaktu.

Same zawody, tak generalnie rzecz ujmując, były w naszym wykonaniu przyzwoite. Starych demonów jednak się nie ustrzegliśmy. W pierwszej połowie daliśmy sobie bić aż cztery kasty. Wszystkie zresztą były podobne – po rozegraniu do boku i zejściu ich pomocnika pod linię końcową. Czego wówczas zabrakło? Przede wszystkim przerwania gry faulem – i to nie tylko przy zagrożeniu po bokach, ale także wcześniej, jeszcze w fazie przygotowania akcji przez graczy gości (swoją drogą w całej pierwszej połowie były raptem dwa faule!). Do tego w rozegraniu zdarzało nam się grać zbyt krótkim podaniem, przeklepując tylko na jednej – wcześniej wybranej – stronie boiska. Grając w w ten sposób bywało, że sami nakładaliśmy na siebie presję (kto lubi dostawać krótkie podanie, gdy wybiegany rywal już grasuje?), czym zapraszaliśmy Kicin  do mocniejszego naciśnięcia i wymuszenia naszych strat.

Natomiast – co warto odnotować – po naszej stronie było również sporo sensownego grania. Tu brylował zwłaszcza Arek, który dzisiaj grając na szpicy regularnie robił w konia defensywę Kicina (super inteligentne zawody!). Arek zrobił dokładnie to co należało, czyli wyciągał defensorów wyżej, a następnie z robił obrót i szedł w ciemno na prostopadłe piłki. Dobrze rozczytał to Qli, który regularnie słał do Arka piłki w uliczkę. Pierwsze tak stworzone „sam na sam” zostało co prawda przestrzelone, ale przy drugim (gol na 1:2 w 36. minucie) Arek był już bezbłędny.

Aha, chwilę wcześniej Qli miał sam patelnię do pustaka, ale no, ten tego, hmm, no nie wyszło  😉

Gdyby tylko to 1:2 (albo może nawet 2:2!) udało się dowieźć do końca przerwy… Niestety znowu dopadła nas strzyga, czyli powracający koszmar odpuszczenia gry i braku dyscypliny. W efekcie Kicin wcisnął nam dwie kasty do szatni i pierwszą odsłonę zakończyliśmy źle wyglądającym wynikiem 1:4.

Fajnie, że w drugiej połowie zagraliśmy z wiarą.  Nie załamała nas strata bramki na 1:5 (z karnego), a następnie po dwóch kastach z okolic 60 minuty wróciliśmy do gry. Gol na 2:5 to super strzał Qlego o poprzeczkę z 20 metrów. Bramka na 3:5 to spryt Arka, który wykorzystał zawiechę defensywy Kicina.
Zrobiło się stykowo.
Ostatnie pół godziny spotkania ostatecznie nie przyniosło dalszych goli. Szkoda, bo z naszej strony w końcu widziałem pozytywne nastawienie: że warto nacisnąć, że jednak da się, że odrobimy.
Kicin natomiast dalej wyglądał solidnie, a do tego groźnie kontrował. Po naszej stronie były szanse, ale bez finalizacji (Paweł Raj walnął po zamieszaniu z woleja w maliny; wolny Qlego przeniesiony został nad poprzeczką;  Szymon przy wolnym już doszedł do piłki, jednak był sam, bez wsparxia i trójka obrońców Kicina ostatecznie wyjaśniła sytuację).

Mecz zakończył się raczej sprawiedliwym wynikiem 3:5. Po fatalnym październiku na ten rezultat można spojrzeć nawet z jakąś tam, bardzo ostrożną nadzieją. W końcu drugą połowę wygraliśmy 2:1, a wygranych połów w tej rundzie było przecież raptem kilka…

*

W dzisiejszym spotkaniu pożegnaliśmy Rafała, który po dwóch dekadach kopania w niższych ligach ostatecznie zawiesił buty na kołku. Rafał kiedyś był gwiazdą Kicina, a ostatnie cztery lata spędził u nas. Jego klasę oddaje autentyczne zdziwienie sędziego, gdy w drugiej połowie ustawialiśmy się do pożegnalnego szpaleru. „Ej, co wy robicie?” pytał liniowy. W zasadzie to na jego miejscu też bym się zdziwił. No, bo jak? Boisko opuścił przecież gość z opaską (Rafał był tego dnia kapitanem), który na placu wyglądał po prostu dobrze. Tymczasem nagle Odlew wymyślił sobie jakieś pożegnania 😉
Myślę, że Rafał mógłby jeszcze parę rund spokojnie pociągnąć, poza tym wielu z nas chciałoby w wieku 42 lat tak dobrze wyglądać z piłką na dużym placu… No nic. Weteran powiedział jednak „pas”, musimy to uszanować.  Dzięki Rafał!

*

Za tydzień ostatni mecz w tej rundzie. Jedziemy do Żydowa, gdzie w niedzielę 11 listopada o 11:00 zagramy z Liderem Szczytniki Czerniejewskie.

Niedziela, 4 listopada 2018 roku, godz. 10:00 boisko przy Cytadeli
HKS ODLEW POZNAŃ – LKS KICIN 3:5 (1:4)
0:1 19′ pan z Kicina
0:2 29′ pan z Kicina
1:2 36′ Arek (asysta Qlego)
1:3 41′ pan z Kicina
1:4 44′ pan z Kicina
1:5 53′ pan z Kicina (z karnego po faulu Szafira)
2:5 58′ Qli (strzał z dwudziestu metrów w okno, bez asysty)
3:5 60′ Arek (bez asysty)

Skład Odlewu:
Szafir – Smoła, Szymon, Rychu (55′ Saviola), ŁukaszK – Rafał (75′ AdrianWa), Michał (86′ PawełR), Qli, Krzysiek (50′ Łukasz W., 70′ MarcinO),  AdrianW (83′ Lars) – Arek

Wsparcie:
Bizon, Grucha, Forest, Kaban, Mariusz

STATYSTYKI

STRZAŁY
Odlew 11 (Qli 4; Arek 3; Krzysiek 2; AdrianW, PawełR po 1)
Kicin 26

CELNE
Odlew 5 (Qli i Arek po 2; Krzysiek 1)
Kicin 18

FAULE (tylko dwa w pierwszej połowie)
Odlew 11 (Szymon 3; Smoła, ŁukaszK po 2; Rafał, Rychu, Szafir Saviola po 1)
Kicin 5

Faulowani w Odlewie:
AdrianW, Szafir, Arek, Saviola, Lars po 1

RZUTY ROŻNE
Odlew 1
Kicin 2

SPALONE
Odlew 3 (Qli, Arek, MarcinO)
Kicin 4

KARTKI ŻÓŁTE (innych nie było)
Odlew 2 (Qli, Smoła – za faule)
Kicin 2

3 myśli nt. „Trzy gole nic nie dały. Kicin lepszy na pożegnanie Rafała”

  1. Patrząc po tym, jaka cisza zapadła w pewnym momencie w szatni spodziewałem się, że skończymy ten mecz z dwucyfrówką. Najwidoczniej zadziałała odwrotnie i każdy poczuł się do odpowiedzialności. Druga połowa wyglądała o niebo lepiej, w takim stylu mogę przegrywać co tydzień. Zostawiliśmy masę serducha na boisku.
    Brawa dla Arka i Qlego, fajnie się szukali na boisku, trzeba też pochwalić Saviolę za dobrą zmianę przy trudnym wyniku.
    P.S. Dzięki za wszystko Rafał! Miłego wypoczynku!

  2. No nie rozpędzajmy się z tym przegrywaniem co tydzień – w takim stylu to powinniśmy grać co tydzień, a wtedy zamiast 0 punktów w meczach z Plewiskami czy Żydowem będzie po 3 w każdym. Co do patelni – mogę jedynie wyrazić skruchę, bo takiego babola to chyba nie zaliczyłem nigdy – żeby chociaż na krecie skoczyła albo ktoś naciskał…

  3. Miałem na myśli, że chętnie zamieniłbym poprzednie, depresyjne porażki na taką 😁 kiksem się nie przejmuj, zdarza się najlepszym. To bardziej ja powinienem przeprosić za fatalne krycie przy pierwszych bramkach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Question   Razz  Sad   Evil  Exclaim  Smile  Redface  Biggrin  Surprised  Eek   Confused   Cool  LOL   Mad   Twisted  Rolleyes   Wink  Idea  Arrow  Neutral  Cry   Mr. Green