W tym miejscu miała być relacja z meczu (Rychu po spotkaniu z Liderem Szczytniki Czerniejewskie)

Wybaczcie, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że niedzielę w Żydowie wydarzyły się ważniejsze rzeczy niż jedynie zawody sportowe, więc pozwólcie, że trochę o nich. Czas związany ze świętowaniem 100. rocznicy odzyskania niepodległości również nastraja refleksyjnie, więc…

Jak wiecie pracuję na uniwerku jako ukrainista. Ukraina to słabe państwo, które przez lata swojej niepodległości wielokrotnie oblewało egzamin z suwerenności. Na przykładzie Ukrainy politolodzy i historycy badają mechanizmy społeczne, które zachodzą w sytuacji, kiedy państwo traci lub rezygnuje z prawa do wyłączności stosowania przemocy. Ścieżka do samosądów, linczów, pogromów jest przerażająco krótka. Demony budzą się zaskakująco szybko. Naprawdę. Jeśli chcecie zobaczyć, do czego zdolna jest zwykła jarmarczna przekupka, kiedy podżega się ją do przemocy i kiedy nie grożą jej konsekwencje z powodu jej stosowania, to obejrzyjcie film „Donbas”.

W naszym codziennym życiu również zdarzają się sytuacje, że umowa społeczna o przekazaniu państwu wyłączności stosowania przemocy ulega zawieszeniu. Mówiąc prostym językiem, to są te chwile, kiedy możesz dostać w ryj, a twoją jedyną obroną jest instynkt samozachowawczy. W takiej sytuacji na przykład znaleźli się przed meczem z nami chłopcy z Lidera Szczytniki. Któryś z nich przejechał swoją beemką po czyimś trawniku i właściciel pofatygował się do budynku klubowego wyjaśnić sytuację. Facet był solidnie pudzianoidalny, w dodatku trzymał na smyczy amstaffa. Stał naprzeciwko chłopców z Lidera i ich trenera i pytał, kto to zrobił. Poziom jego wkurwienia był wysoki i nie wiadomo było, czy skończy się na zwykłym opierdalu. Dlatego chłopcy milczeli. Ich trener powiedział, że się boją i obiecał, że się poprawią. Stałem z boku i rozumiałem ich strach. Nie bałby się tylko idiota lub ktoś z większym psem. Ale rozumiem też, że człowiek głupio się czuje tak milcząc i patrząc sobie pod nogi. W głowie rodzą się imaginacje, w których role się odwracają…

Wkrótce zaczął się mecz. Murawa na boisku w Żydowie nie należy do najrówniejszych, więc jasne było, że piła będzie uciekać i o wyniku może zadecydować zaangażowanie, wzajemna asekuracja i utrzymywanie piłki na połowie rywala. W pierwszej połowie wychodziło nam to znakomicie. Przeciwnicy mieli mało klarownych sytuacji, a my – wzmocnieni w ofensywie debiutantem Samiim – często meldowaliśmy się w ich polu karnym. Na tyle skutecznie, że udało się zdobyć bramkę. Po strzeleniu gola kontrolowaliśmy przebieg gry, sam mecz siadł trochę i mogliśmy spokojnie dowieźć prowadzenie do przerwy.

Po przerwie zachowanie chłopców z Lidera było dość przewidywalne i typowe. Zaczęli się denerwować, że czas mija, a na koncie nadal pusto. Zaczęli przez to grać agresywniej, często faulem. Znamy to. Wyjątkowe było natomiast zachowanie trenera Lidera, który jak obłąkany podżegał swoich podopiecznych do brutalności (kurwa, jeśli nie czujemy różnicy między normalnym „więcej agresji na boisku” a „jebnij mu”, to zabawa nie ma sensu). Wyjątkowe było również zachowanie sędziego, który po pewnym czasie dał do zrozumienia, że żaden z zawodników gospodarzy nie obejrzy czerwieni. Że po prostu boi się ich i zajmie się pozorowaniem sędziowania. Że gwizdać będzie tak, żeby zadbać w pierwszej kolejności o własne bezpieczeństwo. Kosztem naszego. Tak mu podpowiedział instynkt samozachowawczy. Pamiętacie, jak na Lotniku sędzia wywalił z boiska sporego osiłka, gdy ten rzucił mu bluzgiem? Też mógł udać, że nie słyszy. Ale nie bał się i zapanował na tym, co się dzieje na boisku. A tego z niedzieli strach zjadł. Kiedy podpowiadaliśmy mu, że jego bezczynność doprowadza do eskalacji brutalności na boisku, relatywizował sprawę, próbując wmówić nam, że dopuszczamy się podobnych zachowań. Nie wiem, na ile usprawiedliwia go fakt, że w którymś momencie przyznał się Krzyśkowi, że chce uniknąć konfrontacji z miejscowymi. Nie wiem, jakie są dokładnie procedury w sytuacji, kiedy sędzia obawia się o swoje bezpieczeństwo, ale jakiekolwiek by one nie były, należało zastosować je, a nie przyzwalać na coraz większą agresję. Uderzenia bez piłki i kolejne sanki pozostawały bez reakcji. Doszło do takiej sytuacji, że napastnik Lidera wesoło hasał pomiędzy naszymi obrońcami i rozdawał im kosy z pełną świadomością, że jedyne co mu grozi, to odgwizdanie faulu, bo jedną żółtą kartkę już ma, a drugiej i tak nie dostanie. Bezkarność doprowadziła do tego, że po swoich agresywnych zagraniach zaczynał opierdalać sędziego i domagać się odgwizdywania faulu na sobie. Doczekał się. Sfaulował Sławka, po czym Lider dostał rzut wolny, po którym padła zwycięska bramka. Sędziowie odetchnęli z ulgą.

Chwilę wcześniej byłem świadkiem sytuacji, której nigdy wcześniej nie widziałem w B-klasie. Po błędnej decyzji bocznego sędziego trener gospodarzy wyszedł ze swej strefy, przeszedł pod naszą, kazał się zamknąć Larsonowi, po czym zaczął ubliżać liniowemu. Stał z pięć metrów od niego i najzwyczajniej w świecie lżył go. Sędzia spuścił wzrok i milczał. To był naprawdę dojmujący widok, który wywołał u mnie skojarzenia, o których napisałem na początku.

Chłopcy z Lidera są tacy, jak wielu ich rówieśników. Ani lepsi, ani gorsi. Niektórzy bardziej krewcy, inni mniej. Oczywiście, że są odpowiedzialni za swoje zachowanie. Ale dla mnie ważniejsze było w niedzielę to, że ich trener, będąc dojrzałym facetem z rodziną, nie odróżnia motywowania zawodników od zwykłego podjudzania do rzezi. No i ważna była też trójka sędziowska, która zostawiła odwagę i przyzwoitość w szatni. A chłopcy, jak chłopcy. Cieszyli się tym, że wkurwili nam w końcu te dwie bramki, że pokazali, kto tu rządzi, że „jest, kurwa!”, że „tak się bawi Uczniowski (sic!) KS”, że mogą dać upust swojemu młodzieńczemu zawadiactwu waląc prowokacyjnie pięściami w ściankę naszej szatni, zapominając w tym upojeniu, że jeszcze przed chwilą stali na baczność przed facetem z amstaffem.

Ps. Nie piszcie tylko, proszę, że to kolejny przeintelektualizowany tekst, usprawiedliwiający porażkę i brak zaangażowania na boisku. Każdy, kto był na tym meczu, wie, że byłaby to niesprawiedliwa ocena.

[Rychu]

Niedziela 11 listopada 2018r, godz. 11:00, boisko w Żydowie
UKS Lider Szczytniki Czerniejewskie – HKS Odlew Poznań 2:1 (0:1)
0:1 13′ Rychu (po wolnym, bez asysty)
1:1 66′ Gracz Lidera (strzał z szesnastki)
2:1 89′ Gracz Lidera (z wolnego)

Skład Odlewu:
Smoła – Sławek ŻK, Szymon ŻK, Woytek, Rogacz – Sami, Rychu (70′ Saviola), Krzysiek (86′ Lars), Paweł-brat, Marcin (63′ AdrianWa) – Pele

Wsparcie:
Wiktoria, Jagoda Mhatchane, Patryk Matuszak, Lisu

STATYSTYKI

Strzały
LIDER 11
ODLEW 3 (Rychu, Szymon, Krzychu)

Celne
LIDER 5
ODLEW 2 (Rychu, Szymon)

Faule
LIDER 17
ODLEW 23 (Rychu i Pele po 4; Marcin, Sławek i Szymon po 3; Rogacz 2; Woytek, AdrianWa, Marcin, Paweł-brat po 1)

Faulowani w Odlewie:
Sami 4; Krzychu i Woytek po 3; Szymon, Sławek po 2; Pele, Marcin i Rychu po 1

Rożne
LIDER 0
ODLEW 2

Spalone
LIDER 2
ODLEW 3 (Sami 2; Sławek 1)

Kartki żółte (innych nie było, a szkoda)
LIDER 3
ODLEW 2 (Sławek za faul, Szymon za przepychankę)

36 myśli nt. „W tym miejscu miała być relacja z meczu (Rychu po spotkaniu z Liderem Szczytniki Czerniejewskie)”

  1. Co do kwestii pozapiłkarskich to była to patologia. Patologiczny trener i kilku patologicznych gości w ich szeregach. Do tego sędziowie, którzy nie dźwignęli tematu. Główny widać, że pierwszy raz skonfrontował wiedzę z kursów z patologią. Pozostaje liczyć, że przemyśli sprawę i następnym razem będzie mocniejszy. Tu niewiele trzeba. Widzisz wejście na pomarańczową kartę, to dajesz czerwo – i masz spokój. Liniowy z kolei to inny problem. W jego przypadku udawanie, że się nie słyszy i nie widzi to naprawdę droga donikąd.
    Co do kwestii piłkarskich. W drugiej połowie za mało graliśmy na połowie rywala. Za mało też sprowadzaliśmy piłkę do ziemi. W każdym razie nie graliśmy tego, co piłujemy na treningach. Głównie graliśmy przebitki, a piłka dość szybko wracała. Nie mam tu pretensji do nikogo konkretnie, bo warunki (boisko, rywal, sędziowanie) było jakie było. Każdy dał z siebie maksa. Natomiast gdybyśmy więcej próbowali grać po ziemi i na boki, to może więcej byśmy z tego wyciągnęli.
    Do siebie – po czasie – mam pretensje o ostatnią zmianę. Trzeba było Pelego zostawić z przodu, a Samiego dać do środka. Wtedy siebie na bok, na lewą. Sami mógł dać nam więcej oddechu w środku (ale z drugiej strony byłoby to narażenie jego zdrowia, zwłaszcza po tym co ich trener wygadywał z ławki). Z drugiej strony było wtedy 1:1, a rywale nie mieli za bardzo pomysłu w ofensywie. Nie wpadłbym kurde na to, że sędzia podaruje im wolnego z 20 metrów – i to po tym jak ich 9 po prostu sfaulowała Sławka, a ten odgwizdał w drugą stronę…
    No nic. Jeszcze raz dzięki Pany za zaangażowanie i walkę!

  2. Pany, współczuje poświęconej niedzieli dla takiego grania ale … Amstaf był na smyczy otwartych złamań nie było, czyli klasyczna B klasa w wersji wiejskiej midle hard. Głowa do góry wystarczy przepracować zimę i będzie więcej niż 1 punkt zdobyty jesienią. Lars… „ weź nie pytaj weź się ….” 😜 powodzenia

  3. Na meczu Lotnik -Fara też działy się cuda z sedziowaniem.Mlody chłopak z gwizdkiem(20 lat)nie dał rady….Ale było zupełnie odwrotnie niż u was.Najpierw w słusznie dał kartki za faule gościa ale jak został porządnie opieprzony przez Elite siedząca na ławce Zydowa nagle coś mu odbiło….Zawodnik lotnika wykonywał rzut wolny obok ławki gości(przy stanie 2:0 dla lotnika w około 45 minucie)i ci swoją frustrację z powodu wyniku zaczęli przelewać na owego zawodnika(bylo coś o matce itp).Kolega z lotnika powiedział:zamknij ry…cioto….I pach czerwień!!!!Dramat.W drugiej połowie szanowny pan z gwizdkiem postanowił dac popis i 60 minuta pach 2 czerwień dla lotników za stykowa sytuację w walce o piłkę…Dramat.Sedzia chyba przemyślał sprawę bo dał kartki też grajka z Zydowa.JEDNA czerwień w 90 minucie dla gości A 2 czerwień po meczu również dla gości.Koledzy było tak cwani na ławce do momentu aż usłyszeli parę słów od poirytowanych i licznie zgromadzonych kibiców że jeszcze w przerwie stwierdził ich kierownik albo trener że jak będą słyszeć takie coś to zejdą z boiska.Ot ciężkie powietrze mają w tym Żydowie coś mi się wydaje.Pozrdrawiam i powodzenia na wiosne

  4. No i w przepychankę ze mną był zaangażowany tylko i wyłącznie ich kapitan, który nawet pozwolił sobie mnie kopnąć podczas tej „dyskusji” (miał już jedną żółtą kartkę, więc za drugą powinien wylecieć z boiska) natomiast sędzia żółtko wręczył jakiemuś randomowemu kolesiowi…

  5. Fori, wybacz pytanie ale coś na emie odjebalo czy o co chodzi z tymi kąśliwymi komentarzami co mecz?

  6. Pany dzięki za walkę tym bardziej w takich okolicznościach! Tak po prawdzie to generalnie należy współczuć „młodzieży” z Szczytnik, że podlegają obróbce przez takiego pseudo-trenera-gamonia…. to smutne i mocno przygnębiające. ps Fori faktycznie trochę ostatnio „za darmo kopiesz” w komentarzach… Nie chodzi mi to absolutnie o ograniczanie krytyki lecz ta winna być konstruktywna a Twoja jest raczej wyniosła a przeszłość odlewowa raczej nie daje do tego podstaw. ps. Rychu brawo za relację-konkret!

  7. Warto zaznaczyć, że nie wszyscy zawodnicy Lidera zachowywali się w ten sposób, przykładowo ja z ich lewym obrońcą miałem kilka przepychanek ale wszystko w duchu sportowej rywalizacji i nie było tam złośliwości. Nie lubię tego typu sytuacji, bo po meczu każdy z nas wraca do swojej codzienności, a o poważną kontuzję nie trudno, kiedy nie ma ustalonych zasad, bo sędzia to kastrat, a ja raczej do najdelikatniejszych nie należę.

  8. Uznajmy, że to był odosobniony przypadek i każdy z zainteresowanych miał zły dzień. Mamy pół roku na przygotowanie, mobilizację, i przygotowanie ciepłego powitania. Miejmy nadzieje, że tym razem będzie bardziej doświadczony sędzia niż nasz B-klasowy Ovrebo.
    A Foriego zapraszamy częściej na mecze, a może i treningi. Z emerytury zawsze można wrócić, a z komentarzy wynika, że dalej może dużo wnieść do zespołu.

  9. Panowie , przepraszam jak kogoś uraziłem nie to było moim zamiarem. Sygnalizowałem tylko wcześniej, że cała filozofia prowadzenia klubu skręciła trochę w ślepą uliczkę a teraz są tego efekty. Moja przygoda z Odlewem istotnie jest bardzo krótka i pewnie nie pozwala zabieranie głosu . Zapisywałem się do Odlewu w momencie kiedy była fajna atmosfera i dużo grania dla każdego. Dzięki Odlewowi mogłem grać na treningu, orliku przy Bukowskiej, pare minut w meczu i jeszcze dochodziły gierki z Andrzejem w BSA , o zimowej hali nie wspomnę . Jak widać bawiliśmy się w Odlew nawet kilka razy w tygodniu. Ja z Odlewu nie zrezygnowałem tylko Odlew ze mnie ( sztab trenerski). Niestety Odlew pozwolił sobie w podobnych okolicznościach na stratę wielu ludzi chętnych do wsparcia organizacyjni / pikarskiego. Jak patrzę na tabele to szlak trafia i tyle, na forum pozostały jedynie „przeintelektualizowane” recepty i komentarze (oprócz qlego) 😉 Vorbei

  10. „Zapisywałem się do Odlewu w momencie kiedy była fajna atmosfera i dużo grania dla każdego. Dzięki Odlewowi mogłem grać na treningu, orliku przy Bukowskiej, pare minut w meczu i jeszcze dochodziły gierki z Andrzejem w BSA , o zimowej hali nie wspomnę . Jak widać bawiliśmy się w Odlew nawet kilka razy w tygodniu.”
    1. – jest fajna atmosfera – mogę Ci to tylko potwierdzić.
    2. – jest dużo grania dla każdego, mimo wszystko.
    3. – na treningu nadal można grać, na orliku do końca października też można było, ale nie przy Bukowskiej, a na Piątkowie. Parę minut w meczu to wciąż każdy może zagrać, czy gra lepiej czy gorzej. Robimy, jeśli jest 17 w kadrze, komplet sześciu zmian. Mecze w BSA się niestety skończyły, na halę nas nie stać, za to nadal będzie możliwość gry na boisku, przez całą zimę. I – jeśli ktoś będzie miał ochotę – także wspólnie pobiegać.

    Zatem, Forest, nadal można się bawić w Odlew kilka razy w tygodniu. A że część ekipy się wymieniła – naturalna kolej rzeczy. Ludzie się starzeją, koło 40-tki, a czasem po 30-stce często zmieniają się priorytety: rodzina, robota, zdrowie etc. Kto chce, bawi się nadal. Ja od końca sierpnia zaliczyłem sześć wtorkowych treningów i siedem meczów (plus dwa w roli widza).
    Howgh.

  11. Przykro czytać takie relacje (nie ze względu na ich jakość bo tu niezmiennie trzymacie wysoki poziom a na treść). Niestety jako jeszcze niedawno gwiżdżący (również Wam) sędzia muszę powiedzieć że z poziomem sędziowania może być w przyszłości jeszcze gorzej. Mianowicie na mecze klasy B już nie jeżdżą obserwatorzy. Nie jest to problemem, gdy jako asystent przyjeżdża doświadczony sędzia, który pełni jednocześnie nieoficjalnie funcję obserwatora. Na Waszym meczu takiego nie było. Była sama młodzież. W takim wypadku można sie liczyć z tym, że po prostu młody sędzia nie udźwignie ciężaru zawodów a te, według Rychowej relacji, do łatwych nie należały. Powodzenia Panowie na wiosnę!!
    PS. w tamtych rejonach wiele razy zawodnicy i działacze dawali sędziom popalić. Coś rzeczywiście z tymi ludźmi jest nie tak…

  12. Starszyzna to chyba największa wartość Odlewu. Zawsze mnie cieszy, gdy weterani zabierają głos oraz gdy przyjdą na mecz.
    To seniorski futbol, więc nikt nie oczekuje klepania po plecach. Krytyka też jest potrzebna. Ona zresztą zazwyczaj więcej daje niż pochwała.

    Jeżeli chodzi o komentarz Foriego powyżej to generalnie się z nim zgadzam, aczkolwiek jeszcze ten mecz we mnie siedzi… Jednak rzeczywiście ostatecznie nikogo na noszach nie zniesiono. Młodszy Odlew uczy się przy tym B-klasy w zasadzie na nowo, więc pewne rzeczy szokują. Starsi zawodnicy być może zaraz przywołają parę sytuacji z przeszłości, gdy było podobnie niefajnie jak z Liderem – i też nikt nie zginął. Emocje jednak są emocjami.

    Co do generaliów to klubie dokonała się wymiana pokoleniowa. Moim zdaniem musiała się ona dokonać, bo byliśmy już ekipą mocno 30+, w kierunku nawet na 33+, zaraz 35+. Według mnie zmiana nastąpiła względnie naturalnie. Nikt nikogo z klubu nie wygonił, nikt nikomu nie podziękował na zasadzie „weź już odejdź”. Być może niektóre decyzje co do składu czy zmian zostały tak odebrane (np. jakaś decyzja o wpuszczeniu rezerwowego w meczu wyjazdowym na mało minut). Gwarantuję jednak, że w doborze kadry i zmian nie widziałem krztyny złośliwości. Czasem po prostu jest tak, że jedna osoba (sam trener) przy ławce traci poczucie czasu. Jak są dwie (czyli np. Trener-Matyjas od oceny sytuacji na boisku oraz z boku ja od konsultacji, pisania kartek i przypominania która minuta oraz jakich mamy rezerwowych) to zmiany wychodzą szybszym rytmie. Przecież trzeba nie tylko zdecydować kto ma wejść, ale jeszcze wypisać kartkę, odpowiednio wcześnie przedstawić to rezerwowemu, powiedzieć gdzie wchodzi i jakie są wobec niego oczekiwania.
    W każdym razie ze swojej strony mogę powiedzieć, że się staram, żeby było ok. Nie twierdzę, że wszystko jest idealnie. Czasem wychodzi słabo. Natomiast starania się chyba nie można nam odmówić.
    Wiem jednak, że paru osobom zmiana pokoleniowa nie podeszła. Próbuję jak najlepiej to zrozumieć. Pewnych rzeczy (odejść) raczej nie odkręcimy. Chociaż cały czas mam nadzieję, że np. Wąsu jeszcze z nami pogra.
    Teraz w klubie średnia wieku spadła i wynosi pewno gdzieś koło dwudziestu sześciu lat. Czyli większośc w Odlewie dopiero poznaje B-klasę. Lekcje póki co są srogie, bo zdecydowaną wiekszość spotkań przegrywamy. O dziwo jednak nie ma problemu z frekwencją na treningach oraz na meczach, a to chyba główny wyznacznik tego, czy zabawa w Odlew ma sens.
    Co do samego meczu z Liderem z niedzieli to owszem pamiętam kilka podobnie dzikich ekip z przeszłości. To co było dla mnie nowe (albo mniej zwracałem na to uwagę) to ich trener. Kompletne zaprzeczenie jakiejkolwiek idei wychowania ludzi przez futbol… Ciągle więc B-klasa czymś mnie zaskakuje.
    W każdym na chwilę obecną Odlew tak naprawdę uczy się B-klasy może nie od zera, ale od etapu dość początkowego. Nasze doświadczenie (życiowe/boiskowe) też jest na innym poziomie niż te dwa-trzy lata temu. I naprawdę kurde staramy się dbać o weteranów.
    Tytułem ilustracji – ostatnio Mariusz coś wspominał we wtorek, że relacje z meczu to koloryzowanie rzeczywistości, ale on nic nie mówi, bo przecież już „nie mieści się w koncepcji” trenera (czy tam sztabu). I teraz parę słów komentarza. Mariusz ma ponad 40 lat. Daje nam w cholerę doświadczenia, ale siłą rzeczy nie będziemy już budować środka pola na zawodnikach 40+, tylko na gracza młodszych. To chyba dość naturalne. Jasne jest też przy tym, że młodsi zawodnicy są na innym poziomie w ogóle myślenia o życiu, nie tylko o myśleniu boiskowym. Dlatego własnie – o ile się nie mylę – w każdym meczu w tej rundzie Mariusz miał pierwszy skład . Nie załapał się tylko do protokołu na Plewiska, ale nie było go wcześniej chyba przez dwa tygodnie z racji wyjazdu. Poza tym meczem zawsze wychodził w pierwszej jedenastce, bo doświadczenia się nie kupi w sklepie, tylko się je dopiero systematycznie zdobywa. Podobnie też trzeba kumać swoją rolę w zespole: jak się przychodzi, jak się jest kilka lat i jak się już zmierza pomału do stacji końcowej.
    Fori – myślę, że Ty też mógłbyś dużo dać ekipie. Dawałbyś nam w cholerę doświadczenia i pozytywnej energii. Pierwszego składu zagwarantować nikomu nie możemy, ale gwarancję regularnej gry jak najbardziej. Podobnie byłoby z Wąsem (wyrwę po nim widać najbardziej), Gruchą czy teraz Rafałem – gdyby chcięli wrócić. Każdy z weterantów może jeszcze pograć. Jak nie w lidze, to przynajmniej wzmocnić rywalizację na orliku czy treningu. Bo to jest tak, że możemy na treningach mówić: „X, no weź zastaw piłkę”. Tylko jak to pokazać? Wystarczy jednak, że na trening przyjdzie Pele i już można powiedzieć „zobacz jak zastawia się Pele, tak to się robi!”. Dokładnie o to przekazywanie wiedzy, doświadczenia i umiejętności chodzi. W tym kontekście mnóstwo moglibyśmy nauczyć się od weteranów. Zastawiania się najwięcej od Wąsa. Tu najbardziej ubolewam, że go nie ma, no i że nie udało się go pożegnać szpalerem.

    Tyle. Znowu wyszło przydługawo i pseudointelektualnie.

  13. @Fori, jako prosty chłopak odpowiem tylko, że „za Twoich czasów”, które przecież współprzeżywaliśmy, też dostawaliśmy co do zasady w łeb, poza jakimiś pojedynczymi „wyskokami”. Nie wiem po co ten mentorski ton o zwykłym mid level meczu B-klasy, bo rzadko kiedy trafia się moim zdaniem jakaś dzicz, tak samo jak – na szczęście – nie trafiają się otwarte złamania kończyn. I choć nie byłem w niedzielę w Żydowie, to z opisu pachnie ciężką patolą jakiej szczerze mówię przez bodaj 9 lat grania nie przeżyłem (na szczęście). Czym innym jest krytyka, a czym innym jakieś niepotrzebne podśmiechujki bo wyniki nie sprzyjają – atmosfera jest uważam fajna, natomiast nie ma lizania po jajkach i neymarowania i wszyscy są świadomi, że punktów powinno być z 12 więcej i nie jest to liczba z kapelusza. Jednocześnie do lamusa odeszły na szczęście solidne łomoty po 0:7 i cały czas można mieć nadzieje, że jak młodzi się otrzaskają to pójdzie lepiej, co mam nadzieję dostrzeżesz. Nie znam szczegółów zmiany pokoleniowej, ale Lars jak lew broni zasad klubowych odnośnie grania, a i przed tym, kto chciał wrócić nikt nie zamykał drzwi.

  14. Długo wstrzymywałem się z komentarzem co do meczu i w sumie najważniejsze, że choć wróciliśmy poobijani, to jednak o własnych siłach i na tym komentarz zakończę. Widzę jednak, że dyskusja poszła trochę w innym kierunku, ale to może i dobrze, w końcu mamy przerwę, więc możemy podyskutować również o innych tematach. Parę groszy dołożę od siebie, w sumie jako weterana na dzisiejsze standardy klubu, jakkolwiek dziwnie to brzmi z moich ust:
    – atmosfera – gdybyśmy cofnęli się o 2 lata do tyłu przyznałbym racje Forestowi, wtedy byliśmy na zakręcie. Sam praktycznie co rundę głęboko zastanawiam się czy jeszcze jest sens jeździć na Odlew, czy nie lepiej zawiesić buty na kołku czy przenieść się gdzieś bliżej domu. Starej gwardii coraz mniej, a części twarzy w szatni nie mogę dopasować do konkretnego imienia. Za każdym razem gdy rano wstaje na mecz i czeka mnie przynajmniej 1,5 h jazdy w głowie rodzi się pytanie: Chce Ci się jeszcze? Ano nie chce, a mimo to jadę, bo wiem, że reszta na mnie czeka, nawet jeśli znowu będę rzucać mięsem na boisku (czego większość i tak nie usłyszy 🙂 ). Runda jesienna się skończyła i pierwszy raz od dawna nie zamierzam rozważać odejścia. I to jest chyba najlepsze podsumowanie atmosfery jaka panuje w szatni.
    – przyjemność z gry – gra w obronie, nie należy do najprzyjemniejszych, zwłaszcza, gdy nie możesz iść nawet na rożnych do przodu. Bywa – ktoś musi. Teraz dodatkowo, poza swoją grą muszę jeszcze zwracać uwagę na to jak gra reszta formacji. W końcu to ja jestem tym „doświadczonym”. Nigdy nie byłem dobry w nauczaniu, ale staram się pomóc jak mogę. Będąc w takiej pozycji przyjemności z gry jest mniej. Więcej obowiązków leży na moich barkach, ale taka kolej rzeczy.

    I to by było tyle. I tak chyba jest tu więcej słów napisanych niż w całej mojej karierze 😈

  15. Sędzia tłumaczył mi, że nie może dać gościowi żółtej kartki, bo… tamten ma już jedną żółtą i musiałby mu dać czerwoną. A, na pytanie „w czym problem?”, odpowiedział, że druga żółta kartka nie może być zwykła, tylko to musi być coś więcej… I jeszcze twierdził, że tak mówią przepisy.
    @Woytek – chyba wiem, co czujesz. Do zobaczenia na boisku.
    Zaraz ruszam na trening.

  16. To może i ja pare słów… mój poprzedni klub LKS Kicin rozpadł się z jednej przyczyny mianowicie nie było zmiany pokoleniowej. Nie ugrasz sezonu zawodnikami 32-35+ . Zawsze coś wypadnie, rodzina, impreza rodzinna, zdrowie dzieci lub swoje, praca… podejrzewam co czuje @Fori ale takie jest życie a to piłkarskie bardzo szybko mija…
    Co do atmosfery potwierdzam ze jest Ok + chętnie bym pograł jeszcze ale blokuje mnie syndrom dzień (a zasadzie to 3 dni 😜 ) po meczu.
    Sztabowi w osobach Trenera ,@Larsa
    i @Grupskiemu należy się szacunek i podziękowania bo my to mamy chociaż radochę z gry… Oni muszą na to patrzeć 😜😜😜
    NSNP

  17. To może ja i również coś dodam od siebie. Nie ma mnie w Odlewie już jakiś czas. Trochę dlatego, że kolano, a trochę, że się przebranżowiłem. Jak wiecie raz byłem w Odlewie, raz nie, ale głównie byłem. Jednak gdy mnie nie było to tęskniłem i zawsze wracałem, zawsze mnie coś ciągnęło. Teraz mnie już nie ciągnie. Może to dlatego, że skupiam się na bjj, może dlatego, że zbrzydła mi piłka kopana, a niewykluczone też brak zażyłości z tym Odlewem. Nie uderzam w nikogo personalnie, ale wydaje mi się, że kiedyś była inna zajawka na Odlew, był inny fun. Co prawda nie ma mnie teraz w szatni i nie wiem jaka jest atmosfera. Ale kiedyś nie było problemu żeby zebrać ekipę chętną na wyjazd do Lwowa czy San Marino. Teraz nawet nie ma całego składu na wyjazd weekendowy połączony ze sparingiem. Wydaje mi się, że Odlew gdzieś się zatracił. Coraz rzadziej wchodzę na stronę i czytam komentarze, bo wydaje mi się jakbym czytał Gmocha bądź Engela, a i tak nic się nie zmienia. Kiedyś można było kogoś zrugać na boisku, a po było się kumplami. Wynik był drugorzędny, mimo, że się chciało. Brakuje mi czasów Szynszyla. Teraz jest jakoś poważniej, smutniej. Mogę się mylić oczywiście, ale mówię jak to widzę. Kurła kiedyś to było :mrgreen:

  18. Ogólnie to powinniście przegrać min. 4-1 ale był spalony którego nie było 😮 na pustą brak gola ;d a wy jakoś nie mieliscie SYTUACJI na strzelenie gola

  19. Wy macie chyba jakiś problem z psychiką i postrzeganiem. Piszecie jak to Was kopali A fauli więcej, strzałów mniej. Żenada.
    A co do czepianie się nazwy rozumiem, że w Odlewni wszyscy mieszkacie ???
    Ps. Sędzią faktycznie frajer.

  20. @Piotras – A pamiętasz jeszcze jak przychodziłeś do Odlewu? To było dobre 16 lat temu, ale ja pamiętam. Kosmicznie Ci nie szło. Starałeś się jak cholera, ale piłki lądowały wszędzie, tylko nie w bramce. W Granowie np. minąłeś bramkarza i już oddałeś strzał, a piłka zatrzymała się na kałuży… I to nie był wtedy incydent, tylko regularny Twój wyczyn. Braliśmy to wszystko śmiechem, ale w środku się w Tobie kotłowało. Regularnie zacząłeś trafiać po dwóch latach w klubie.
    Podobna historia była z moją pseudo-grą. Moim firmowym zagraniem był swojak. Długo miałem ich więcej niż kast do właściwej bramki. Braliśmy to na śmiech. I to był śmiech – tak jak w przypadku Twoich zmarnowanych setek – motywujący.

    Odnośnie wyjazdów to zauważ, że do Lwowa jechaliśmy na pięciolecie klubu, a do San Marino na dziesięciolecie. Po San Marino jeździliśmy jeszcze dwa razy do Łagowa Lubuskiego i raz do Bachotka. Poza tegorocznym wyjazdem, innych już nie było.

    Do czego zmierzam? Ano do tego, że po roku w klubie to strzelałeś po autach, ja strzelałem swojaki, a potem przecież (i w sumie do końca) głównie grzałem ławę. O wyjazdach wakacyjnych mogliśmy w pierwszych latach w klubie tylko pomarzyć. Nawet treningów nie było, tylko gierki, na które bywało, że przyszły trzy osoby.

    Zatem pozwól Kaban nowym chłopakom nie trafić parę razy do pustaka, przerżnąć przez to kilka meczów, strzelić swojaka i doświadczyć chamstwa jak teraz w Żydowie, któremu to chamstwu całą ekipą staraliśmy się przeciwstawić. Wreszcie, pozwól nowym chłopakom naprawdę zakotwiczyć w klubie. Na Ciebie przecież czekaliśmy dobre dwa lata, żebyś się ogarnął. Nikt Cię nie demotywował, że to nie ma sensu, że to nie to, że po co to komu.

    Trochę cierpliwości i zobaczysz, że młodszy Odlew też swoje powymyśla. Może uda się kulnąć na zagraniczną wyprawę. Może nawet ktoś kiedyś – jak Ty – zagra w meczu w różowych stringach ze słoniem 😉 Daj chłopakom szansę.
    Pozytywna motywacja, Kaban! Ty zawsze od Odlewu taką dostawałeś.

  21. Zanim cokolwiek napiszę to pragnę sprostować, że owe stringi były w kolorze czarnych, a nie różowym (jako dowód nadal je posiadam) :mrgreen:

    @lars-chyba się nie zrozumieliśmy? W żaden sposób nie uderzam w chłopaków w aspekcie sportowym (bardziej chyba brak serducha na boisku). Jak wspomniałeś piłkarzem nie byłem, a co najwyżej kopałem się po głowie i byłem, jestem oraz będę swoim największym krytykiem. Tak jak wspomniałeś był śmiech i pewnie dzięki temu miałem czas by dojrzeć do piłki kopanej. Na chwilę obecną wedle mojej opinii tego funu nie ma. Kiedyś wiadomo chciało się wygrać, ale tych było jak na lekarstwo. Czasem za dużo nerwów na boisku. Póżniej jakieś wspólne akcenty pozaboiskowe i było git. Była większa chęć na integracje aniżeli w obecnej chwili co zobrazowałem Ci brakiem chętnych na wyjazdy (Liechtenstein czy niska ilość chętnych na tegoroczną eskapadę). Kiedyś nie było wyników, ale była atmosfera. Teraz uważam, że nie ma wyników i nie ma atmosfery. Oczywiście możesz się ze mną nie zgodzić, z mojej strony jest to spostrzeżenie na podstawie obserwacji kilku meczy, forum czy rozmów z osobami mniej lub bardziej zaangażowanymi w Odlew w danym momencie. Wydaje mi się, że teraz jest większa spina na wynik, a na forum można głównie poczytać o analizie meczu, taktyce, etc. Dlatego tęsknie za „starym” Odlewem…

    @grupski-kolano kolanem, ale jedyne mecze jakie oglądam na żywo to mecze Odlewu, a tak to ewentualnie sprawdzę wyniki i gdzieś mi pokaże jakąś bramkę necie 😎

  22. @Piotras Domyślam się, że atmosfera nie jest tak dobra, jak przy starej gwardii, ale to chyba dlatego, że wtedy Odlew składał się z grupy znajomych, którzy grali razem w piłkę. Teraz mamy grupę ludzi, których tamten Odlew zwabił, chcą grać w piłkę, ale znają się stosunkowo niedługo. Mimo to uważam, że to najbardziej zgrana szatnia, w jakiej byłem. Tak samo jak z ograniem na boisku, zbudowanie bliższych relacji między sobą też wymaga czasu. Nie ma presji na wyniki, nikt nie oczekuje awansu, a raczej chciałby po prostu coś wygrać, stąd drobna frustracja, ale chyba sam się zgodzisz, że uprawianie sportu bez chęci wygranej raczej nie ma sensu. 😁

  23. Tej Kaban, a skąd możesz wiedzieć jaka jest atmosfera, skoro nie ma Cię w środku? Z tego co wiem, chłopaki oddolnie się umawiają na piwko czy wspólne oglądanie meczów czy tego typu atrakcje, byliśmy też na spontanicznym piwku pomeczowym gdzie ze starego grona oprócz mnie był tylko Sławek, reszta to „młodzież” – takich integracji ze starego Odlewu nie pamiętam, chyba że nikt mnie nie zapraszał po prostu 😉 Jakaś giga dyskusja się zrobiła na ten temat, ale zupełnie bez sensu tak naprawdę, bo problemem są wyniki, które i za starych czasów były kiepskie, tylko może „starszym” udało się do nich po prostu przywyknąć, a nie atmosfera.

  24. Mariusz, bedzie we wtorek, dopiero dostalem potwierdzenie, ze sie druga polowa boisla zwolnila. Larsi dzis wrzuci informacje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Question   Razz  Sad   Evil  Exclaim  Smile  Redface  Biggrin  Surprised  Eek   Confused   Cool  LOL   Mad   Twisted  Rolleyes   Wink  Idea  Arrow  Neutral  Cry   Mr. Green