Sporo obiecywaliśmy sobie po meczu z Gułtowami w Wielką Sobotę. Graliśmy u siebie, rywal był w naszym zasięgu, a chęć zdobycia pierwszych punktów na wiosnę ogromna. Niestety, nie udało się, choć było blisko. Najbliżej ze wszystkich tegorocznych spotkań.
Zacznijmy od pozytywów. Największym jest chyba to, że zagraliśmy dwie przyzwoite połowy, a w przeciągu całego meczu nie zdarzył się nam się jakiś większy przestój, w którym rywal nas zdominował. Dobrze weszliśmy w mecz i trzymaliśmy przyzwoity poziom do ostatniego gwizdka. Miarą naszej solidnej gry może być to, że przeciwnik pod koniec spotkania w celu zachowania dla siebie korzystnego wyniku zmuszony był do uciekania się do gry na czas, przeprowadzania czasochłonnych zmian i sygnalizowania skurczów u niektórych grajków. To też daje jakąś tam satysfakcję, że zwycięstwo nie przyszło rywalowi łatwo. Z innych dobrych stron naszej gry warto wspomnieć o niezłej dyscyplinie taktycznej. Mieliśmy uruchamiać ofensywnych graczy długimi podaniami i tak też robiliśmy. Z tego też brały się najgroźniejsze akcje dla nas. W pierwszej połowie Woytek wypuścił w ten sposób Bizona, który uderzył bardzo soczyście, ale bramkarzowi udało się sparować piłkę na rzut rożny. W drugiej połowie Rychu uruchomił Samiego, który wygrał pozycję w polu karnym, ale sędzia zdecydował, że przy tym faulował i pokazał naszemu straniero żółtą kartkę. Sędzia podjął zresztą niejedną wątpliwą decyzję w tym meczu. Jak się później okazało był to jego debiutancki mecz. Życzymy zatem postępów w następnych. Są konieczne.
Cokolwiek by mówić o słabym sędziowaniu, to nie można powiedzieć, że wypaczyło ono wynik meczu. Bramkę straciliśmy na swoje życzenie. Nasza obrona spisywała się generalnie całkiem solidnie, ale przyszła 58. minuta, przyszła ta jedna, jedyna akcja, jakby powiedział pewien komentator. Rywal wykonywał rzut różny, my nie pokryliśmy i stało się… My nie potrafiliśmy odpowiedzieć zdobyczą bramkową. Naszym problemem od początku roku pozostaje bowiem skuteczność. Zwróćmy jednak uwagę, że samo zaistnienie takiego problemu oznacza, że sytuacje podbramkowe stwarzamy. To dobrze. Przyjdą w końcu mecze, że i nam przyfarci i każda setka będzie kończyła się bramką. Oby jeszcze w tej rundzie, a najlepiej w czasie majówki 😉
Póki co przegrywamy z GKS-em 0:1. Przegrywamy, ale w stylu, który pozwolił później na siedzenie z podniesioną głową przy świątecznym stole i szamanie białej z chrzanem bez dręczącego poczucia winy…
PS. I na koniec jedna uwaga od starego odlewiaka. Od kilku ostatnich meczów w komentarzach pod relacjami zaczynamy uprawiać rodzaj samobiczowania i przepraszania za popełnione indywidualne błędy. Skończmy z tym. Jeśli uwagi personalne padają, to jedynie w szatni lub w bezpośredniej rozmowie z trenerem i na tym się kończą. Wygrywamy i przegrywamy całym zespołem. To aksjomat.
[Rychu]
Sobota, 20 kwietnia 2019 roku, godz. 10:00, Cytadela
HKS Odlew Poznań – GKS Gułtowy 0:1 (0:0)
0:1 58′ (głową po rzucie rożnym)
Skład Odlewu:
Szafir – Smoła (75′ Zielony), Woytek, Saviola, ŁukaszW – Sami, Szymon, Mateusz Stańko (70′ Rychu), Grupski (62′ Marcin) – Bizon (89′ Lars), Adi
Wsparcie:
Krzysiek, Nikos, Jagoda
STATYSTYKI
STRZAŁY
Odlew 6 (Bizon 2; Adi, Sami, Szymon, Woytek)
Gułtowy 11
CELNE
Odlew 1 (Bizon)
Gułtowy 5
FAULE
Odlew 17 (Smoła 3; Saviola, Bizon, ŁukaszW, MateuszStańko, Sami po 2; Adi, Marcin, Szymon, Rychu po 1)
Gułtowy 11
Faulowani w Odlewie:
Bizon 3; Grupski, Szymon po 2; Smoła, ŁukaszW, Mateusz, Woytek po 1
ROŻNE
Odlew 5
Gułtowy 6
SPALONE
Odlew 3 (Sami, Bizon, Adi)
Gułtowy 5
KARTKI ŻÓŁTE
Odlew 2 (Sami, Marcin)
Gułtowy 2
SŁUPKI/POPRZECZKI
Odlew 1 (Bizon)
Gułtowy 1
@Rychu, który to ten Aksjomat? 🙂
Trzej przyjaciele z boiska: Aksjomat, Paradygmat i Dyskurs 😉