Ponieważ p.o. trenera zaproponował mi dzisiaj wygodne miejsce na ławce rezerwowych z możliwością pojawienia się na placu dopiero w ostatnim kwadransie – miałem sporo czasu na przemyślenia i czuję się w obowiązku (oprócz ogarniania strony, składek i papierów) napisać również relację z dzisiejszych zawodów.
Skoro graliśmy z Wełnianką, to nie ma co owijać (nomen omen) w bawełnę i wyszukiwać eufemizmów typu „mecz walki”, bowiem to co dzisiaj się działo w Kiszkowie między godziną 14:00 a 15:50 było po prostu obustronną koniną, i to w najlepszym ósmoligowym wydaniu.
W tym stylu gry zdecydowanie lepiej odnajdywali się gospodarze, którzy już w ósmej minucie mieli bardzo dobrą okazję do zdobycia bramki po rzucie rożnym, kiedy to filigranowy napadzior Wełnianki z numerem 11, rocznik ’96(!) chybił zaledwie o kilkanaście centymetrów. Odlew tymczasem zamiast grać swoją klepę, zaliczał stratę za stratą, a jedyne przebłyski zdarzały się, gdy próbowaliśmy cokolwiek rozegrać naszą prawą stroną. W przyrodzie jednak musi być równowaga – i o ile po prawej stronie było spoko, tak lewą stroną gracze Wełnianki wjeżdżali nam jak chcieli, stwarzając sobie w ten sposób kilka groźnych sytuacji.
Po zmianie stron, gdzieś koło 60 minuty młodzi ludzie z okolic ławki Kiszkowa (pozdrawiam!), dopalając którąś już fajkę i popijając ją browarem zagrozili nawet „wycofaniem swoich udziałów z klubu”. To chyba zadziałało na gospodarzy, którzy chwilę później strzelili jedynego – jak się później okazało – gola w tym meczu. A jakże, po rzucie rożnym.
My odpowiedzieliśmy jednym rajdem Adama oraz celnym strzałem Michała z dwudziestu metrów. Gdyby jeszcze do tego dorzucić główkę Sławka z pierwszej połowy (wrzutka Bartasa – konkret!) to w sumie wychodzi na to, że w tych dwóch zdaniach zawarłem wszystkie nasze sensowne akcje z całego meczu.
Jest to dosyć ciekawe, że w przekroju całych zawodów do naszego zaangażowania nie można się jakoś szczególnie przyczepić – każdy gra jak umie, staramy się, jest walka. Jednak zupełnie inaczej funkcjonujemy, gdy rywal ma piłkę (tu nikt nie odpuszcza), a zupełnie inaczej gdy to my mamy cokolwiek skonstruować. Żeby nie był gołosłownym – w całym meczu nie przypominam sobie żadnej sytuacji, w której atakowalibyśmy większą liczbą niż trzech graczy, gdzie 1) to osoba przy piłce, 2) to napastnik, 3) to osoba będąca akurat na skrzydle. Niby gramy gierki na dwa kontakty, poniekąd wymuszające pokazywanie się, a jednak dzisiaj na lotnisku w Kiszkowie żeśmy się chowali, jakby piłka parzyła.
Pomimo przeciętnego sędziowania (trochę po gospodarsku), końcowy wynik niesprawiedliwy nie jest. Bardziej niż z rywalem przegraliśmy sami ze sobą. A jeszcze nie tak dawno tego typu rywali potrafiliśmy sklepać kilkoma bramkami…
WEŁNIANKA KISZKOWO – HKS ODLEW POZNAŃ 1:0 (0:0)
1:0 69′ Pan z Kiszkowa, po rogu
Skład Odlewu:
Szafir – Jacek Maj, Matyjas, Rychu, Woytek (68′ Krzychu) – Gigi (46′ Adam), Damian (59′ Mario), Bartas, Wąsu (75′ Lars) – Michau ŻK, Sławek.
Gotowy do wejścia:
Kowal
STATYSTYKI (dzięki dla Adama i Kowala za pomoc w ich
sporządzaniu):
Strzały:
WEŁNIANKA 15
ODLEW 8 (Bartas 3, Sławek 3, Michał 1, Adam 1)
Celne
WEŁNIANKA 8
ODLEW 4 (Bartas 2, Sławek, Michał)
Rzuty rożne:
WEŁNIANKA 14
ODLEW 2
Spalone:
WEŁNIANKA 6
ODLEW 0
Faule:
WEŁNIANKA 28
ODLEW 20 (Damian 4; Sławek, Jacek Maj, Wąsu po 3; Rychu, Gigi po 2; Michał, Bartas, Woytek 1)
Faulowani w Odlewie:
Michał i Sławek – po 5 razy; Matyjas 4 razy; Bartas, Woytek, Jacek Maj po 3 razy; Wąs 2 razy; Szafir, Mario i Adam – raz)
Kartki
WEŁNIANKA 4
ODLEW 1 (Michau za gadanie)
Wsparcie:
Fan club Matyjasa oraz żona Wąsa.
na pocieszenie zapraszam jak Kabanos dostaje we wtorek o 17:30 baty przy bułgarskiej od lech poznań oldboys…
http://www.lechpoznan.pl/news/pp,,ze,zlotymi,we,wtorek