Niewiele nam tak dobrze wychodzi, jak regularne zwycięstwa nad zespołem przyjaciół festiwalu Ukraińska Wiosna. Tym razem w Kórniku wygrali 1:0, ale było to zwycięstwo trochę szczęśliwe.

Kolega doktor Rychu, regularny kapitan naszych rywali, zmontował całkiem solidny zespół, który rozpędzał się z minuty na minutę. Taki w sumie dół beklasy, czyli nasz poziom. W pierwszej połowie oni mieli ze dwie sytuacje (świetnie bronił Szafir), my mieliśmy ze dwie (świetnie ich nie wykorzystał Forest), ale gol padł zupełnie niespodziewanie. Kolega Mariusza, który kiedyś grał gdzieś, ale w dzisiejszych czasach dźwiga przed sobą już lekki bagaż doświadczeń, huknął spod bocznej linii z dobrych 35-40 metrów. Zaskakujący był ten grzmot, piłka unosiła się, opadała, aż wpadła prawie w okno. W każdym bądź razie za kołnierz bramkarza rywali. To był tzw. gol do szatni.

Po przerwie musieliśmy sobie już radzić bez Michała i Foresta, których obowiązki zawodowe wygoniły z Kórnika. Ucierpiała na tym gra w środku pola, nie da się tego ukryć. Rywale mieli przynajmniej trzy znakomite okazje do wyrównania, przy czym dwie były trochę więcej niż znakomite. No ale do pustej bramki trzeba jeszcze z pięciu metrów trafić, podobnie jak i sztuką jest zrobić spalonego w sytuacji „dwóch na bramkarza”. My też mieliśmy okazje, Guti nie był dobrze dysponowany strzelecko 🙂 No i słupki nie sprzyjały. Skończyło się więc na 1:0, co oznacza, że Puchar Obołona wygraliśmy chyba po raz siódmy w dziewięciu pojedynkach.

Dzięki wszystkim za przybycie!

Niedziela, 19.06.2016 – godz. 10, stadion w Kórniku

Ukraińska Wiosna – Odlew 0:1 (0:1)

0:1 – kolega Mariusza w okolicach 42. minuty

Skład Odlewu: Szafir – Czarek, Mariusz, Woytek, Gigi – Grupski, Lars, Michau, Guti – Forest, kolega Adrian.

Na zmiany: Marecki, kolega Wojtas, kolega Filip, kolega Brzoza i chyba jeszcze ktoś.

Sędziował: Szymon Lizak.