Gra z czołówką tabeli nam nie służy. Po laniu od UKS Śrem (0:4), przyszło manto od GKS Gułtowy (0:3), a w perspektywie jeszcze starcie z liderem WKS Owieczki.
Mecz w Gułtowach wyznaczono nam w środku tygodnia o 17. Rywale nie chcieli się zgodzić na grę 18 listopada, ale przesunęli mecz o pół godziny. Skorzystali na tym, bo gdy zaczynaliśmy drugą połowę, słońce za naszą bramką już nie przeszkadzało. A w pierwszej katowało nasze ślepia jak diabli.
Nie przegraliśmy jednak tego meczu dlatego, że graliśmy w pierwszej połowie pod słońce i pod górkę. Przegraliśmy, bo rywale lepiej radzili sobie w fizycznych starciach, wygrywali prawie wszystkie główki w środkowej strefie i tak zwane drugie piłki. Mowa tu o pierwszej połowie – kluczowej, bo to ona ustawiła całe spotkanie.
Nie można powiedzieć, że odpuściliśmy walkę. Próbowaliśmy rywalizować, ale na twardym i dziurawym boisku rywale mieli lepszy pomysł na grę. Oni się nie bawili na swojej połowie w rozgrywanie akcji – każdą piłkę brali z powietrza, wybijali przed siebie i dopiero na naszej połówce próbowali coś skonstruować. My próbowaliśmy coś zrobić po ziemi, jak na naszym sztucznym dywanie przy Cytadeli. A tu po dwóch nawet fajnych podaniach trzecie było niecelne lub źle przyjęte. W efekcie – nasze akcje kończyły się daleko przed polem karnym.
Gole straciliśmy w 16. i 28. minucie – trochę do siebie podobne. Pan z osiemnastką nakręcał akcję GKS, wykładał piłkę napastnikowi (najpierw do klasycznego sam na sam, później na 10. metr przed bramkę) i było po sprawie. W jeszcze jednej takiej sytuacji świetnie spisał się Szafir, a dobotka powędrowała w siatkę, ale po zewnętrznej stronie słupka. A nasze okazje? Było ćwierć, gdy bramkarz GKS przed przerwą nie złapał dobrze piłki i próbowaliśmy ją w zamieszaniu dobić.
W przerwie trener Matyas trochę pokrzyczał, dokonał zmian, zmienił pozycje tym, którzy grali. My mieliśmy siedmiu rezerwowych, GKS wpisał czterech, ale na ławce był bodaj jedynie drugi bramkarz. Oni potrafili ukryć swoje słabsze punkty, choćby młodego chłopaka na boku obrony, eksponowali za to piłkarzy z większą jakością. Jak choćby środkowego rozgrywającego czy stopera – rocznik ’73.
My zaś swoich atutów nie byliśmy w stanie pokazać, choć po przesunięciu do środkowej strefy Pawła i Bizona w tej części boiska wyglądaliśmy znacznie lepiej niż w pierwszej połowie. Tyle że to GKS powinien prowadzić wyżej – najpierw nie trafili z kilku metrów do bramki (z dobitki), później zmarnowali karnego, którego sędzia Filip podyktował za „faul” Szafira. W cudzysłowie, bo Szafir elegancko wybił piłkę. Nasz bramkarz rzucił się we właściwą stronę, ale piłka i tak poleciała za słupkiem.
My na swoją okazję czekaliśmy długo, trochę za długo. Najpierw jedną miał Smoła, ale sędzia asystent, mocno zwlekając, pokazał pozycję spaloną. Wreszcie parę minut przed końcem z siedmiu metrów uderzał Bizon – bramkarz obronił. Szkoda, kontaktowy gol mógłby wprowadzić trochę dramaturgi. A tak w ostatniej minucie dostaliśmy strzał na 0:3 – Szafir pięknie zbił uderzenie z wolnego na poprzeczkę, ale do dobitki pobiegł tylko rywal.
W niedzielę o 10 na Cytadeli mecz z WKS Owieczki.
Środa, 12 września 2018, godz. 17.30 – boisko w Gułtowach
GKS Gułtowy – Odlew Poznań 3:0 (2:0)
1:0 – 16. minuta – z akcji
2:0 – 28. minuta – z akcji
3:0 – 90. minuta – dobitka po wolnym
Odlew: Szafir – Woytek, Szymon, Rogacz (61. Mati), Paweł Stawisiński (75. Paweł Raj) – Grupski (46. Smoła), dr Rychu (46. Saviola), Adrian Wasikowski (75. Adrian Warkocz), Qli, Marcin (61. Arek Nowak) – Bizon.
Gotowy do wejścia: Marcin Ostrowski.
Sędziowali: Szymon Filip oraz Łukasz Jaskólski i Alex Piszczek.
Support: Lars z córką, syn Grupskiego.
Widzów: ok 30.
Statystyki:
Strzały: Gułtowy 18, Odlew 6
celne: Gułtowy 9, Odlew 2
zablokowane: Gułtowy 2, Odlew 0
Faule: Gułtowy 9, Odlew 17
Rożne: Gułtowy 7, Odlew 6
Spalone: Gułtowy 5, Odlew 2
Kartek nie było.
Nasze:
Strzały: Bizon 2, Qli 1, Marcin 1, Mati 1, Szymon 1.
celne: Bizon 1, Szymon 1.
Faule: Paweł Stawisiński 4, Adrian Wasikowski 2, Szymon 2, Szafir 1, Mati 1, Woytek 1, Qli 1, Smoła 1, Arek Nowak 1, Marcin 1, dr Rychu 1, Bizon 1.
Faulowani: Paweł Stawisiński 1, Marcin 1, Adrian Wasikowski 1, Bizon 1, Qli 1, Patryk 1, Saviola 1, Woytek 1, Szymon 1.
Spalone: Grupski 1, Saviola 1.
Grupski – super relacja i świetnie foty!
Oglądając mecz z ławki mam kilka przemyśleń, ale pozostanę przy jednym, dotyczącym głównie pierwszej połowy.
No więc taka sytuacja, a w zasadzie sytuacje. Mamy piłkę, do bramki rywala jest jeszcze jakiejś 50-60 metrów. Piłka jest u nas, ale otrzymać ją chce jedna, może dwie osoby. Większość stoi z głową w ziemi („byle nie do mnie, byle nie do mnie”, „nie uda się, nie uda się”, „jezu, podskoczy mi”, „źle zagram”). Z kolei u gospodarzy przeciwieństwo: „a kit, biegnę na dzika, może się uda”, „zagraj do mnie, to uruchomię napastnika”, „leci farfocel? nie szkodzi, już go zgarniam”. Nie mogę powiedzieć, że ten mecz przegraliśmy na stojąco, bo akurat biegaliśmy sporo, a druga połowa to w ogóle było fajne jeżdżenie na dupach w defensywie. Natomiast jako drużyna przegraliśmy to spotkanie na milcząco, jakoś tak bez wiary, w wielu sytuacjach z głową wpatrzoną w murawę. Tak przynajmniej wyglądało to z boku. Trochę to dziwne, bo przecież każdy z nas sporo zainwestował, żeby tego dnia – w środku tygodnia – znaleźć się w Gułtowach.
Co gorsza, to już kolejny mecz, w którym pozwalamy gospodarzom pograć, strzelić bramki, a potem nagle w drugiej połowie okazuje się, że wcale nie musimy być gorsi, zaczynamy wygrywać pojedynki itp. Z TPS się udało, tym razem nie, ale samo bojaźliwe nastawienie od początku jest do zmiany.
@lars – bardzo trafne spostrzeżenie. Przestańmy uciekać od piłki, chować się za rywalami, a spróbujmy faktycznie pograć, bo przecież po to przychodzimy na mecze. Szkoda czasu na patrzenie jak inni dobrze się bawią. Nie wyjdzie, ucieknie – trudno, bo przecież nigdzie nie spadniemy :). Gra będzie o wiele przyjemniejsza jeżeli osoba posiadająca piłkę będzie miała do wyboru dwóch lub trzech do grania. Długa piłka? Jak najbardziej tak, ale dobrze byłoby spróbować ją uspokoić i widzieć do kogo próbuje się ją zagrać. Stać nas na granie, nie na pingponga i bieganie bez sensu 👌. Więcej wiary i wsparcia!
@lars. Przecież Polska repra też tak grała z IRL. Odlew jak Repra!!!