To był mecz z gatunku tych turbo-frustrujących. W pierwszej połowie przez długi czas graliśmy nawet solidnie i do przodu, ale nieskutecznie. Przed przerwą jednak przysnęliśmy i dostaliśmy kastę do szatni. W drugiej połowie dość szybko wyrównaliśmy stan meczu (gol Samiego) i potem mieliśmy konkretną przewagę, ale znów zabrakło skuteczności, a co gorsza w samej końcówce spektakularnie zawaliliśmy sprawę pozwalając pomocnikowi gości na oddanie strzału życia w okno z trzydziestu metrów.
Odlew z dzisiejszego meczu można porównać do dróżnika, który miał jedno zadanie do wykonania, czyli opuszczać rogatki, gdy nadjeżdża pociąg. No i tenże dróżnik pracował pilnie przez cały rok. Miał 364 dni bezbłędnej pracy, ale kurde raz jeden usnął i z tego zrobił się gnój jak sto pięćdziesiąt. Co w takiej sytuacji da odwołanie się do tych 364 dni kiedy pracował jak należy, skoro w ten jeden raz zawalił i jest kaszana? No i my jesteśmy takim właśnie dróżnikiem. Fajnie przez 40 minut, po czym sen i kasta w plecy. W drugiej połowie znowu dość solidnie przez 40 minut, ale na końcówkę amnezja – i konsekwencje są opłakane. Żeby jeszcze to był jednorazowy wyskok, ale tydzień temu w Uchorowie było tak samo. Na jesieni także były podobne akcje.
W piłce, jak w dorosłym życiu, liczy się efekt końcowy. U nas końcowy efekt jest taki, że przerżnęliśmy kolejne spotkanie. Nasza przewaga w dzisiejszych derbach była długimi fragmentami dość wyraźna: stworzyliśmy sobie więcej sytuacji, oddaliśmy więcej strzałów, do tego rywal w zasadzie słaniał się między 55. a 80. minutą… Co z tego jednak, skoro goście w końcówce odżyli i wynik jest w plecy? W tej sytuacji nie za bardzo jest po co rozpisywać się o tym, jakie to fajne szanse mieliśmy. Wspomnę tylko, żeby było sam na sam oraz strzały z dwóch, pięciu, ośmiu, dziesięciu czy też szesnastu metrów. Wynik końcowy to jednak 1:2.
Niedziela 7 kwietnia 2019 roku, Cytadela, godz. 10:00
HKS ODLEW POZNAŃ – KS STRZESZYN (POZNAŃ) 1:2 (0:1)
0:1 42′ Strzał z pola karnego po przebitce
1:1 53′ Sami (strzał z 20 metrów, bez asysty)
1:2 90+2′ Strzał życia (wolej z 30 metrów)
Skład Odlewu:
Smoła – ŁukaszK, Woytek, Rogacz, Zielony – Marcin (73′ Czarek), ŁukaszW (83′ Krzysiek), Sami (65′ Rychu), Grupski (58′ Saviola) – Bizon, Sławek
Gotowy do wejścia:
Lars
Wsparcie:
Grucha, Wąsu, Forest, MichuTrocha, Nikos
STATYSTYKI
STRZAŁY
Odlew 15 (Bizon 4; Sławek 3; Sami i ŁukaszW 2; Saviola, Rychu, Czarek, Marcin po 1)
Strzeszyn 9
CELNE
Odlew 7 (Bizon 3; Sławek i Sami 2)
Strzeszyn 5
FAULE
Odlew 16 (ŁukaszW 5; Marcin 3; Bizon 2; Rogacz, Sami, Rychu, Czarek, Woytek, Krzysiek po 1)
Strzeszyn 13
Faulowani w Odlewie:
Marcin 5; Sławek i ŁukaszW po 2; Sami, ŁukaszK, Bizon i Grupski po 1
ROŻNE
Odlew 5
Strzeszyn 2
SPALONE
Odlew 2 (Sławek 2)
Strzeszyn 3
KARTKI ŻÓŁTE
Odlew 3 (Marcin, Krzysiek, Sami – wszystko za taktyczne faule)
Strzeszyn 1
Najbardziej bolą zmarnowane stuprocentowe sytuacje, a było ich kilka…
Najbardziej boli głupota. Jeszcze raz przepraszam Pany. Gdybym zrobił cokolwiek innego niż to głupie wznowienie to mówilibyśmy o remisie z leniwym zakończeniem. Mea culpa, zwłaszcza, że dokładnie o tego typu pomysłach rozmawiałem z trenerem przed meczem i miałem ich unikać. Jeszcze raz przepraszam i biję się w pierś.
@Smoła twojej winy niewiele. Mecz przedziwny od 50 min przeciwnik słaniał się na nogach i nie potrafił 2-3 podań wymienić , ale ostatnie 5 min śmierdziało pod naszą bramką – co dziwne. To chyba efekt zmęczenia, może zmian , (zaszedł Lukasz W i taki kolega na lewym skrzydle którzy coś biegali) i w środku była dziura. Szkoda